INFER
„Aeon
of Deathless Blight”
Nigredo
Records 2020
Słowacki Infer,
który powstał w 2002 poznałem przy okazji wydania w 2005 roku ich
płytowego debiutu zatytułowanego „In Cold Being”. Materiał
tamten jakoś specjalnie mnie nie zachwycił. Był to rzetelny,
przeciętny Black/Death Metal, który co prawda wchłaniało się
bezproblemowo, jednak wydalało się go z pamięci równie szybko i
łatwo. Późniejsze ich produkcje liznąłem tylko szczątkowo, więc
nie mogę ich w pełni oceniać. Nadszedł jednak czerwiec Anno
Bastardi 2020 i w mojej skrzynce wylądował do recenzji najnowszy,
czwarty już długograj zespołu. Odpaliłem zatem z umiarkowanym
zaciekawieniem najnowsze dzieło zespołu i po mrocznym, otoczonym
mgiełką tajemnicy, prawie trzyminutowym wprowadzeniu dostałem w
ryj brutalnym, jadowitym Death/Black Metalem, który momentalnie
posłał mnie na deski. Podniosłem się z nich co prawda szybko i
sprawnie, gdyż twardy ze mnie skurwiel i w bojach zaprawiony, jednak
przyznać trzeba uczciwie, że „Aeon…” to zdecydowanie
najmocniejsza jak dotąd produkcja Słowaków i wpierdol potrafi
spuścić niezgorszy. Czyni to przy pomocy napierdalającej
bezkompromisowo sekcji wspomaganej ciężkim basem, zagęszczonych,
wypruwających wnętrzności riffów i bluźnierczych, złowieszczych
wokaliz. Do tego surowego, bezlitosnego rdzenia zespół dokłada
agresywne, zjadliwe, piłujące solówki, trochę wolniejszych,
gniotących okrutnie struktur i odrobinę zimnych, mrocznych melodii,
które nadają tej płycie zdecydowanie diabolicznego, piekielnego
feelingu. Słychać, że ekipy Treya Azagthotha i Gene’a
Palubickiego odcisnęły tu swoje wyraźne piętno, można odnaleźć
także nawiązania do naszego Behemoth’a, oraz pewne wpływy
Marduk, czy Belphegor. „Aeon of Deathless Blight” brzmi
siarczyście, brutalnie i tłusto. Produkcja jest stosunkowo gęsta i
zwarta, ale jednocześnie wystarczająco przestrzenna, dzięki czemu
ta płytka poniewiera z potworną siłą. Na żywca te wałki zapewne
będą niszczyć wszystko w chuj. Nie jest to jednak absolutnie żadne
odkrycie, czy jutrzenka gatunku. Jest to bardzo dobry, doprawiony
Czernią, siejący konkretne spustoszenie Śmiertelny Metal, który
niejednego fana takich dźwięków przyprawi o spocone dłonie i
wzwód w galotach. Mnie także podoba się ta płytka i mam nadzieję,
że Infer utrzyma obrany na niej kierunek, gdyż słychać tu
dobitnie, że do dobra droga. Tak trzymać Panowie!
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz