czwartek, 23 lipca 2020

Recenzja HALUCYNOGEN „Zaraza”


HALUCYNOGEN
Zaraza”
Independent 2020

Oj, srodze zawiodłem się na tej produkcji. Spodziewałem się czegoś zdecydowanie lepszego, biorąc pod uwagę, że głównym kompozytorem i zarazem frontmanem tej eskadry jest Maniek znany doskonale choćby z Misteria. Nie można także wykluczyć, że uroiłem sobie coś w mojej chorej łepetynie i moje oczekiwania były zbyt wysokie, ale od tak doświadczonych muzyków spodziewałem się dostać zdecydowanie więcej, a tymczasem jak to mówił stary Kiemlicz w „Potopie”, „Głód tu i mizeria” (i bynajmniej nie chodzi tu o popularną potrawę robioną z ogórków). „Zaraza” to bowiem mieszanka bardzo przeciętnego, siłowego Death Metalu z Thrash’owymi elementami podanymi w nowoczesny sposób i odrobiną wtrętów rodem z mocnego, metalizowanego Hardcore’a. Dominują wolne i średnie tempa, które co prawda mają odpowiedni ciężar, dociskają i gniotą niezgorzej, jednak riffy są mało interesujące, w pewien sposób przewidywalne i jak dla mnie po prostu nudne. Wokale też jakieś takie rzadkie i pokaleczone (Maniek, coś ty odpierdolił?), choć od strony czysto technicznej nie mogę im nic zarzucić, a o tekstach się nie wypowiadam, bo jak wiadomo polska język, trudna język i pewnie sam bym ich lepiej nie ułożył, jednak przy paru frazach trudno nie uśmiechnąć się pod nosem (a może właśnie o to autorowi chodziło?). Odnoszę wrażenie, że zespół chcąc być na siłę „inny” od wszystkich, przekombinował i zapędził się w kozi róg. Kurwa, no ni chuja mi się to nie klei i nawet nie chodzi o to, że to nie do końca moje wibracje, ta płyta jest po prostu tak interesująca, jak 3878 odcinek „Klanu”, a do tego trwa zdecydowanie za długo (49 minut) i aby dotrwać do końca tego albumu, stoczyłem heroiczną wręcz walkę z samym sobą, gdyż trochę za połową tego materiału byłem już bardzo bliski odpuszczenia i wyjebania tego w kibel. Jakoś jednak wytrwałem, ale musiałem podreperować się Red Bull’em z wódką, bowiem zamuliła mnie muzyka serwowana przez Halucynogen. Jeżeli chodzi o produkcję, to jest ok., dźwięk jest tłusty, mocny i doprawiony nieco brudnym pyłem. Niestety dobre brzmienie nie pomoże, jeżeli same kompozycje są co najwyżej przeciętne. Dobra, nie będę dłużej pastwił się nad tą płytą. Nie mam cierpliwości do takiego topornego grania, więc nie mam zamiaru więcej zawracać sobie dupy „Zarazą”.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz