czwartek, 16 lipca 2020

Recenzja Perfecitizen "Humanipulation"


Perfecitizen
"Humanipulation"
L'inphantile Collective 2020
Z czym wam się kojarzą Czechy? No wiadomo – Master's Hammer, piwo i grind. Ten ostatni zdecydowanie nie należy do moich ulubionych gatunków muzycznych, choć czasem lubię sobie zapuścić takie charakterystyczne pierdolnięcie w stylu Ass To Mouth czy Pigsty. Dzisiejsza propozycja ze wspomnianego na wstępie kraju to drugi, po siedmiu latach przerwy, krążek pochodzącego z Pragi Perfecitizen. Trzeba przyznać, że w swoim gatunku jest to na pewno pozycja interesująca. Już sam fakt, że przesłuchałem tą płytę w całości bez ani jednego ziewnięcia a potem wrzuciłem ją na ruszt jeszcze kilka razy może dowodzić, że przeciętne granie to to nie jest. Chłopaki uderzają ośmioma utworami o łącznym czasie circa trzydzieści minut, w których bardzo dużo się dzieje. Podstawą jest tu oczywiście wysokiej klasy grindowe napierdalanie, lecz ten kwartet egzotyczny bardzo zgrabnie przeplata je elementami deathmetalowymi, jazzowymi a nawet grunge'owymi. Wychodzi z tego taki eksplodujący koktajl z bardzo nietypowym posmakiem. Blasty, a nawet cyberblasty, mieszają się z nieco wolniejszymi partiami i pokręconymi wstawkami, dzięki czemu każdy numer zawiera sporo zaskakujących patentów. Co chwilę dzieje się tu coś innego i nie wiadomo, co zaraz na nas wyskoczy zza kolejnego riffu. Jeśli już wspomniałem o cyberblastach w stylu Agoraphobic Nosebleed , to powiem szczerze – nie wiem jakiego cyborga Prażanie zatrudnili, ale oficjalne info mówi, że wszystkie bębny są na tej płycie żywe, co potrafi chwilami z lekka zszokować. Natomiast jeśli chodzi o wokale, to mamy tutaj całą encyklopedię. Niskie growle, wysokie wrzaski, krzyki, czysty śpiew, świńskie kwiki, damskie głosy i elementy rapowane. Są kopiące w dupę akordy i wstawki o charakterze nieco rozrywkowym. Słuchać, że zespół, jak na Czechów przystało, ma dość luźne podejście do tworzonych dźwięków i nie ogranicza się pod żadnym względem, przez co "Humanipulation" to album bardzo ciekawy i kolorowy. I nawet jeśli za miesiąc o nim być może zapomnę, fani grindowych wysrywów powinni znaleźć na nim od chuja i jeszcze troszkę dobrej zabawy. Ja osobiście zobaczyłbym chętnie Perfecitizen na żywo, bo tego typu granie robi mi najlepiej pod gołym niebem z zimnym browarkiem (niekoniecznie pierwszym) w dłoni.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz