CHAOS
OVER COSMOS
„The
Ultimate Multiverse”
Narcoleptica
Productions 2020
Chaos
Over Cosmos to Polsko-Australijska hybryda, która całymi garściami
czerpie z dobrodziejstw nowoczesnej technologii. Praktycznie
wszystko, od komponowania, po sam proces nagrywania i produkcji
materiału odbywa się na odległość. Można dyskutować, czy ów
technologiczny rozwój, to błogosławieństwo, czy też przekleństwo
naszych czasów i zapewne zdań będzie tyle, ilu zapytanych. Ja,
jeżeli chodzi o tworzenie muzyki, jestem zdecydowanie
tradycjonalistą i wolę stare, dobre, sprawdzone metody, czyli
szlifowanie utworów na próbach, tradycyjną wizytę w studio i
wszystko, co się z tym wiąże, a jak wiadomo, wiąże się z tym
niemało. Dobra, koniec filozofowania i dzielenia włosa łonowego na
czworo. Pora najwyższa przejść do meritum sprawy, czyli do
dźwięków, jakie znajdują się na „The Ultimate Multiverse”.
Muzycznie mamy tu do czynienia, co sugeruje już sam tytuł płyty, z
wieloświatem, który łączy w sobie wiele rodzajów szeroko
pojętego, nowoczesnego metalu. Słychać zatem w tym amalgamacie
melodyjny, zadziorny Death Metal, całą masę progresywnych ścieżek,
lekkie dotknięcie zimnego, chwytliwego Black Metalu, a także pewne
wpływy stylistyki Djent. Wszystko to ładnie stopiło się na tej
płycie w jedną, spójną całość, dzięki czemu bardzo dobrze się
tego słucha, o ile oczywiście ktoś na dźwięk słów
progressive/melodic nie dostaje odruchów wymiotnych. Podoba mi się
to, co ze swojego wiosła potrafi wycisnąć Rafał Bowman.
Techniczne, momentami niezgorzej zakręcone, przepełnione melodiami,
intensywne riffy, wytwarzają fajne, hipnotyzujące wibracje, które
wciągają w bezkres przestrzeni kreowanej przez zespół. Warstwę
gitarową świetnie uzupełnia parapet i cała użyta tu elektronika,
która kreuje mroczną, zimną, nieprzyjazną człowiekowi atmosferę
kosmicznej próżni. Sekcja rytmiczna brzmi niestety jak dla mnie
zbyt syntetycznie, choć być może taki odhumanizowany sound był tu
zamierzony? Ja jednak zdecydowanie wolę głębszy, bardziej
organiczny i cięższy dźwięk beczek. Wokale także momentami do
mnie nie trafiają. Agresywne partie jeszcze jakoś ujdą, choć mam
wrażenie, że przynajmniej nie wszystkie one są naturalne, a
gardłowy używa tu miejscami różnorakie, technologiczne
wspomagacze. Jeżeli chodzi o czyste partie, to pomijając ich barwę,
która średnio mi wchodzi, to chyba nie wszystkie trafiają tam,
gdzie trzeba. Uważam zresztą, że warstwa wokalna jest na tym
albumie tylko mało istotnym dodatkiem i ta muzyka doskonale
poradziłaby sobie bez tego elementu. Tak więc dla miłośników
progresywnego, melodyjnego, nowocześnie skonstruowanego i podanego
metalu „The Ultimate Multiverse” będzie z pewnością pozycją
wartą grzechu. Ja, mimo pewnych zastrzeżeń romans z Chaos Over
Cosmos także oceniam pozytywnie, gdyż w swojej klasie to naprawdę
dobry materiał.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz