poniedziałek, 20 lipca 2020

Recenzja ANGELGOAT „The Lucifer Within”


ANGELGOAT
The Lucifer Within”
Morbid Chapel Records 2020

Angelgoat to jednoosobowy hord z Serbii, który za pośrednictwem Morbid Chapel Records zapragnął w tym roku zaprezentować nam swój trzeci show zatytułowany „The Lucifer Within”. Występ to wybitnie klasyczny i zakorzeniony tak głęboko, jak to tylko możliwe w surowym, bluźnierczym, satanicznym Black Metalu lat 90-tych. Słychać, że Unholy Carnager, który włada niepodzielnie tym projektem najlepiej czuje się właśnie w takiej stylistyce, więc konsekwentnie podąża ową mroczną, okultystyczną ścieżką, nie zbacza z niej nawet na milimetr, i trzeba przyznać, że doskonale wie, co robi. Intensywna sekcja sieje piekielne spustoszenie, jadowite, agresywne riffy pozostawiają głębokie, obficie krwawiące bruzdy, a wściekłe wokale przepełnione są nienawiścią i gniewem. Jak zatem widzicie, wszystko jest tu zbudowane z doskonale już znanych elementów, a mimo to ten bluźnierczy konglomerat czerpiący pełnymi garściami ze skandynawskiego, Czarciego Metalu sprzed ponad dwóch dekad i klasycznych już dziś albumów pokroju „Diabolical Fullmoon Mysticism”, „Pure Holocaust”, „A Blaze in the Northern Sky”, „The Oath of Black Blood”, czy „Whore of Bethlehem” chłoszcze bezlitośnie batogiem wykonanym z drutu kolczastego, rwąc na strzępy ciało i duszę. Podoba mi się ten barbarzyński, bezkompromisowy, zagęszczony, jadowity wypierd z odbytu Szatana, który niewątpliwie maczał tu swe czarne prącie. Zło, ciemność, bluźnierstwo, łańcuchy, pasy z nabojami i 9-cio calowe gwoździe. Taki Black Metal to ja zawsze i wszędzie. Brzmieniowo oczywiście tradycyjna, siarczysta surowizna przy jednoczesnym zachowaniu mocy i selektywności poszczególnych instrumentów. Zdecydowanie dobrze zrobiła mi ta płyta, podpisuję się zatem pod „The Lucifer Within” wszystkimi czterema kopytami i z ciekawością czekam na kolejne, szatańskie wymiociny z obozu Angelgoat.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz