czwartek, 16 lipca 2020

Recenzja Antichrist / Goatsmegma - split


Antichrist / Goatsmegma
Split
Nuclear War Now! 2020

Bardzo mnie zaskoczył ten split a konkretniej obecność na nim Kanadoli z Antichrist, gdyż jest to moim zdaniem zespół bardzo niedoceniany tudzież mało znany. Nagrali jeden jedyny album, w niczym zresztą nie ustępujący klasycznym pozycjom wojennego łomotania, dziewięć lat temu, po czym poszli w pizdu do piachu i nawet nie wiedziałem, że się reaktywowali. Niezmiernie cieszy mnie ten powrót, tym bardziej, że pięć zamieszczonych na tym splicie utworów prezentuje band w wyśmienitej formie. Jest to pięć odsłon nuklearnej zawieruchy na najwyższym poziomie. Muzyki, która nie przysporzy gatunkowi ani jednego nowego fana, natomiast właścicieli masek gazowych zadowoli bardziej niż Sasha Grey swoim głębokim gardziołem Co my tu mamy... Szybkie tempa przeplatane gniotącymi, rytmicznymi zwolnieniami, bębny dudniące niczym spadające z nieba bomby, chaotyczne riffy i plujący żółcią wokal. Wiadomo co i jak i świadomym tłumaczyć niczego nie trzeba. Podobnie jest w przypadku estońskiego Goatsmegma, których to album wydany nakładem Morbid Chapel miałem przyjemność opisać jakiś czas temu. Radioaktywne intro plus pięć pocisków atomowych wystrzelonych w kierunku wroga, z pieśniami o Szatanie na ustach. Nie ma zabawy, są bezlitosne kanonady, riffy szarpane zapewne pilnikiem do metalu, jazgot i totalna rozpierducha. Nasi wschodni sąsiedzi idealnie dostosowują się poziomem do Kanadyjczyków, dzięki czemu omawiany split jest bardzo równy i bezczelnie bezkompromisowy. Podczas słuchania tych utworów pękają ściany i tynk wpada Aniołowi do zupy. Czuć odór palonych ciał i słychać błagalny płacz grzeszników. Tak, wiem, powiecie że to już wszystko było z milion razy. No i chuj mnie to obchodzi. Każdy, kto ma ochotę na pół godziny konkretnego ataku, niech zakłada pasy z nabojami na klatę i pentagram na szyję. Pozostali mogą wypierdalać. Wojna!
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz