Antichrist
/ Goatsmegma
Split
Nuclear
War Now! 2020
Bardzo
mnie zaskoczył ten split a konkretniej obecność na nim Kanadoli z
Antichrist, gdyż jest to moim zdaniem zespół bardzo niedoceniany
tudzież mało znany. Nagrali jeden jedyny album, w niczym zresztą
nie ustępujący klasycznym pozycjom wojennego łomotania, dziewięć
lat temu, po czym poszli w pizdu do piachu i nawet nie wiedziałem,
że się reaktywowali. Niezmiernie cieszy mnie ten powrót, tym
bardziej, że pięć zamieszczonych na tym splicie utworów
prezentuje band w wyśmienitej formie. Jest to pięć odsłon
nuklearnej zawieruchy na najwyższym poziomie. Muzyki, która nie
przysporzy gatunkowi ani jednego nowego fana, natomiast właścicieli
masek gazowych zadowoli bardziej niż Sasha Grey swoim głębokim
gardziołem Co my tu mamy... Szybkie tempa przeplatane gniotącymi,
rytmicznymi zwolnieniami, bębny dudniące niczym spadające z nieba
bomby, chaotyczne riffy i plujący żółcią wokal. Wiadomo co i jak
i świadomym tłumaczyć niczego nie trzeba. Podobnie jest w
przypadku estońskiego Goatsmegma, których to album wydany nakładem
Morbid Chapel miałem przyjemność opisać jakiś czas temu.
Radioaktywne intro plus pięć pocisków atomowych wystrzelonych w
kierunku wroga, z pieśniami o Szatanie na ustach. Nie ma zabawy, są
bezlitosne kanonady, riffy szarpane zapewne pilnikiem do metalu,
jazgot i totalna rozpierducha. Nasi wschodni sąsiedzi idealnie
dostosowują się poziomem do Kanadyjczyków, dzięki czemu omawiany
split jest bardzo równy i bezczelnie bezkompromisowy. Podczas
słuchania tych utworów pękają ściany i tynk wpada Aniołowi do zupy. Czuć
odór palonych ciał i słychać błagalny płacz grzeszników. Tak,
wiem, powiecie że to już wszystko było z milion razy. No i chuj
mnie to obchodzi. Każdy, kto ma ochotę na pół godziny konkretnego
ataku, niech zakłada pasy z nabojami na klatę i pentagram na szyję.
Pozostali mogą wypierdalać. Wojna!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz