poniedziałek, 20 lipca 2020

Recenzja GRIDE „Hluboká Temná Modř”


GRIDE
Hluboká Temná Modř”
L'inphantile Collective 2020

Strasznie przejebany miałem ten tydzień, więc gdy w piątkowy wieczór usiadłem wreszcie w spokoju z ulubionym alkoholem w dłoni, zapragnąłem, aby moje nadwyrężone zwoje mózgowe przeczyścił jakiś soczysty rozpierdol. Z pomocą przybyła mi L'inphantile Collective, która wznowiła niedawno wydaną pierwotnie w 2019 roku, ostatnią jak na razie w bogatym dorobku grupy Ep’kę czeskich ekstremistów z Gride. Prócz podstawowej części, składającej się z siedmiu wałków dorzucono tu jeszcze utwory z wydanego w 2014 roku 10” splitu z Sidetracked, oraz trzy skoczne piosenki z 2009 roku, które pierwotnie mogliśmy usłyszeć na siedmiocalówce dzielonej z Thema Eleven. Razem zebrało się zatem 28 minut muzy, która pozwoliła mi się cudownie zrelaksować, a jej bezkompromisowa natura doskonale oczyściła mój zjebany łeb z całego, zalegającego tam gówna. Muzyka, którą już od wielu lat wykonuje Gride, to bowiem wysokooktanowa, brutalna, ofensywna mikstura poszarpanego Grindcore’a i agresywnego Fastcore’a podlana elementami Powerviolence i przyozdobiona elementami Death Metalu. Zresztą szufladki i etykiety nie mają tu żadnego znaczenia, możecie sobie tę muzę nazwać jak chcecie, najważniejsza jest tu wiarygodność i niekłamane podejście do tematu, które przekłada się na czystą, niezaprzeczalnie szczerą rozpierduchę, która niszczy obiekty. Nie jest to jednak jeno bezmyślne nakurwianie, oj kurwa, co to, to nie! Obcujemy tu momentami z niemal matematyczną złożonością wszelkiego rodzaju start-stopów i różnorodną kolorystyką napierdalającego solidnie wykręcone figury zestawu perkusyjnego, który ma podporę w kręcącym tu i tam, okrutnym basie i miażdżących, poniewierających riffach, które także potrafią odjebać nielichą ekwilibrystykę. Wydaje się to wszystko stosunkowo proste, ale gdy wgryziemy się w te dźwięki, to okazuje się, że bardzo wiele dzieje się w muzyce Gride i nie wszystko jest tu takie oczywiste, jak na pierwszy rzut ucha się wydawało, mimo że panowie zasadniczo nie oddalili się zbyt daleko od klasyki doprawionego śmiercią Grind’a. Podoba mnie się przeokrutnie ta psychotyczna, gniotąca zajebiaszczo mikstura stworzona u naszych czeskich sąsiadów. Mam zatem nadzieję, że nie jest to ostatnie słowo masakratorów z czeskich Budziejowic, czego Wam drodzy konsumenci Grind’owej strawy i oczywiście sobie życzy Wasz…

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz