GRIDE
„Hluboká
Temná Modř”
L'inphantile
Collective 2020
Strasznie przejebany
miałem ten tydzień, więc gdy w piątkowy wieczór usiadłem
wreszcie w spokoju z ulubionym alkoholem w dłoni, zapragnąłem, aby
moje nadwyrężone zwoje mózgowe przeczyścił jakiś soczysty
rozpierdol. Z pomocą przybyła mi L'inphantile Collective, która
wznowiła niedawno wydaną pierwotnie w 2019 roku, ostatnią jak na
razie w bogatym dorobku grupy Ep’kę czeskich ekstremistów z
Gride. Prócz podstawowej części, składającej się z siedmiu
wałków dorzucono tu jeszcze utwory z wydanego w 2014 roku 10”
splitu z Sidetracked, oraz trzy skoczne piosenki z 2009 roku, które
pierwotnie mogliśmy usłyszeć na siedmiocalówce dzielonej z Thema
Eleven. Razem zebrało się zatem 28 minut muzy, która pozwoliła mi
się cudownie zrelaksować, a jej bezkompromisowa natura doskonale
oczyściła mój zjebany łeb z całego, zalegającego tam gówna.
Muzyka, którą już od wielu lat wykonuje Gride, to bowiem
wysokooktanowa, brutalna, ofensywna mikstura poszarpanego Grindcore’a
i agresywnego Fastcore’a podlana elementami Powerviolence i
przyozdobiona elementami Death Metalu. Zresztą szufladki i etykiety
nie mają tu żadnego znaczenia, możecie sobie tę muzę nazwać jak
chcecie, najważniejsza jest tu wiarygodność i niekłamane
podejście do tematu, które przekłada się na czystą,
niezaprzeczalnie szczerą rozpierduchę, która niszczy obiekty. Nie
jest to jednak jeno bezmyślne nakurwianie, oj kurwa, co to, to nie!
Obcujemy tu momentami z niemal matematyczną złożonością
wszelkiego rodzaju start-stopów i różnorodną kolorystyką
napierdalającego solidnie wykręcone figury zestawu perkusyjnego,
który ma podporę w kręcącym tu i tam, okrutnym basie i
miażdżących, poniewierających riffach, które także potrafią
odjebać nielichą ekwilibrystykę. Wydaje się to wszystko
stosunkowo proste, ale gdy wgryziemy się w te dźwięki, to okazuje
się, że bardzo wiele dzieje się w muzyce Gride i nie wszystko jest
tu takie oczywiste, jak na pierwszy rzut ucha się wydawało, mimo że
panowie zasadniczo nie oddalili się zbyt daleko od klasyki
doprawionego śmiercią Grind’a. Podoba mnie się przeokrutnie ta
psychotyczna, gniotąca zajebiaszczo mikstura stworzona u naszych
czeskich sąsiadów. Mam zatem nadzieję, że nie jest to ostatnie
słowo masakratorów z czeskich Budziejowic, czego Wam drodzy
konsumenci Grind’owej strawy i oczywiście sobie życzy Wasz…
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz