czwartek, 30 lipca 2020

Recenzja Vengeance Sorcery "In Oath To Torment, Unrelenting..."


Vengeance Sorcery
"In Oath To Torment, Unrelenting..."
Fallen Temple 2020

Kiedy pierwszy raz słuchałem tej kompilacji nasunęło mi się natychmiast skojarzenie z Dead Dog's Howl, płytą którą nieco zjebałem jakiś czas temu, także wydaną przez Fallen Temple. Dlaczego? Dlatego że oba te wydawnictwa łączy wspólny mianownik – jest to muzyka wyjątkowo prosta, chamska i o Diable. I tak sobie pomyślałem, że DDH niezbyt to wszystko wyszło a tu jest zupełnie odwrotnie. "In Oath To Torment, Unrelenting..." to materiały demo powstałe w latach 2019-20 umieszczone na jednym krążku. Jakość nagrań z poszczególnych sesji nie odbiega od siebie jakoś drastycznie, dzięki czemu te cztery podrozdziały idealnie łączą się ze sobą i zazębiają w materiał, który równie dobrze mógłby się ukazać jako debiutancki pełniak. Vengeance Sorcery tworzą dźwięki będące kwintesencją storoszkolnego black metalu, muzykę w której ważny był klimat a nie kosmiczne umiejętności. Choć akurat w przypadku tego duetu minimalizm zdaje się być całkowicie zaplanowany i przemyślany. Muzyka zawarta na tej kompilacji utrzymana jest w średnim tempie i spleśniałej, garażowej atmosferze. Beherit, Hellhammer czy Barathrum, którego znajdziemy tutaj aż trzy covery, będą zapewne doskonałym wyznacznikiem skojarzeń bardziej bezpośrednich. Utwory oparte są na sekcji rytmicznej oraz wokalach, głównie chropowatych pomrukach, choć chwilami też pojawiają się fragmenty śpiewane przez niewiastę. Jeśli nie jestem głuchy, to Vengeance Sorcery nie używają gitar, mamy jedynie rzężący bas, śladowe ilości klawiszy i stukającą prymitywnie perkusję przez co materiał ten emanuje klimatem pierwotnego diabelstwa towarzyszącego niektórym nagraniom z wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Wszystko jest tu na wskroś organiczne i naturalne a prostota jest kluczem do sukcesu, albo raczej wrót piekielnych. Może nie jest to granie zbyt oryginalne, może oparte na starym, nieco już podartym szablonie, może chwilami dość monotonne... Ale do cholery, black metal, zwłaszcza tego typu, to nie pornol, gdzie oglądanie piąty raz tej samej sceny zaczyna nudzić. Takie granie albo się kocha na zawsze albo należy sobie poszukać innych rozrywek, nie wiem, na przykład baba z penisem. Mi ta kompilacja zrobiła lepiej niż zimna wódka i zapewne wrócę do niej jeszcze nie raz.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz