środa, 15 lipca 2020

Recenzja COMANDO PRAETORIO „Ignee Sacertà Ctonie”


COMANDO PRAETORIO
Ignee Sacertà Ctonie”
Aeternitas Tenebrarum Musicae Fundamentum 2019

Debiutancki album włoskiego kwartetu Comando Praetorio zawiera ogólnie spoko muzę. „Ignee Sacertà Ctonie” to trwające trochę ponad 37 minut cztery wałki całkiem dobrego, klimatycznego Black Metalu, który lirycznie oparty jest na starożytnym micie Hirpi Sorani, Lupi di Sorano, czyli Wilków z Sorano – wojowników walczących w mistycznej furii, podobnie jak germańscy ludzie-niedźwiedzie (berserkir), czy wilczy ludzie (úlfédhnar). Ta tajemnicza kasta na górze Soratte podsycała kult ognia i czciła boga pochówku, który przybierał cechy piekielnego Apollina. Muzycznie natomiast obcujemy na tym wydawnictwie z nihilistycznym, złowrogim, niepozbawiony jednak melodii Czarcim Metalem. Zagęszczone, stosunkowo długie kompozycje czarują, hipnotyzują i wciągają słuchacza, malując przed nim zapomniane, bluźniercze obrzędy, ale solidnie przypierdolić także potrafią. Nie brakuje tu potężnych, podniosłych, niemal epickich, monolitycznych fragmentów z wibrującym basem, atonalnych, dysonansowych zagrywek pulsujących wokół miarowych rytmów, czy ekstremalnych, siarczystych, jadowitych partii z płonącym grzebieniem riffów. Nad całością unosi się mglista, zagęszczona, chłodna, nieco melancholijna, apokaliptyczna aura, wiec zawarte tu dźwięki potrafią niezgorzej przeorać beret. Tak, jak pisałem na wstępie, muza to całkiem w pytę, tyle że po kilku przesłuchaniach mija pierwsze zauroczenie, i album nie robi już na mnie takiego wrażenia, a wręcz zaczyna nieco męczyć. Łapię się nawet na tym, że z każdym kolejnym odsłuchem coraz niżej oceniam zawartość tej płyty. Fani mistycznego, nawiedzonego, uduchowionego wręcz Black Metalu przy tej płycie doświadczą z pewnością ekstatycznych doznań i długo nie będą w stanie wyzwolić się spod wpływu twórczości Comando Praetorio. Z mojego punktu widzenie „Ignee…” to niezły album, z którym warto się zapoznać, choćby ze względu na ogólny koncept i tematykę tej płyty.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz