VESICARUM
„Reign
of Terror”
One
Eyed Toad Records 2020
Vesicarum z Wielkiej
Brytanii to stosunkowo młoda krew na scenie Death Metal. Powstali w
2016 roku i po wykrystalizowaniu składu, co zajęło im prawie
cztery lata, pod koniec maja tego roku zadebiutowali swym pierwszym,
oficjalnym materiałem. „Reign of Terror”, to 20 minut ciężkiego,
Śmierć Metalowego grania utrzymanego w marszowych tempach. Muzykę
tej piątki angoli można umiejscowić, co specjalnie nie dziwi,
gdzieś na przecięciu dźwięków charakterystycznych dla Bolt
Thrower i Benediction. Wzorce wspaniałe, ale niestety muzyka
Vesicarum to jak na razie szara, mało interesująca przeciętność,
która do twórczości ich wymienionych w poprzednim zdaniu rodaków
w ogóle nie ma startu. Najsolidniejsza na „Reign…” jest sekcja
ze złowrogo dudniącym basem, która szału co prawda nie robi, ale
młóci równo i mocno. Riffy natomiast są do bólu przeciętne i
strasznie powtarzalne, a do tego odegrane jakoś tak ślamazarnie i
bez ikry, a wokale mocno inspirowane sposobem śpiewania Dave’a
Ingrama są przesadnie wyciągnięte do przodu, strasznie gardłowe i
brak im głębi. Brzmienie jest równie przeciętne, jak muzyka.
Brakuje tu solidnego pierdolnięcia, mięcha na wiosłach i tej
diabelskiej iskry, która spowodowałaby, że chciałbym powracać do
tych dźwięków. I to w zasadzie wszystko, co można powiedzieć o
tym materiale. Sporo pracy przed Vesicarum, jeżeli marzy im się
wyjście poza ligę garażowego grania, w której się w tej chwili
znajdują. Nie takie rzeczy się jednak widywało, więc może…
Tymczasem jednak jest mizernie, bardzo mizernie.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz