sobota, 2 sierpnia 2025

Recenzja Hemelbestormer „The Radiant Veil”

 

Hemelbestormer

„The Radiant Veil”

Pelagic Records 2025

Teraz trochę z innej beczki, choć za pośrednictwem tego belgijskiego zespołu cały czas będziemy obracać się wokół muzyki metalowej. Ci czterej panowie grają bowiem muzę instrumentalną, w której wokalizy występują śladowo i pełnią raczej funkcję kolejnego przyrządu, który w odpowiednich momentach podbija klimatyczność „The Radiant Veil”. Oprócz tego przy komponowaniu muzyki czerpią pomysły z kilku gatunków takich jak post-rock, shoegaze, doom i black metal, ale i sludge’u trochę tutaj również słychać. Fuzja tego wszystkiego zrodziła muzę, która płynie głównie w średnich i wolnych tempach, gniotąc okrutnie, lecz nie to jest najważniejsze, bo w aranżacjach kreowanych przez Hemelbestormer najistotniejsza jest ich atmosferyczność. Generują ją gęste tekstury gitar, które winduje mięsista sekcja rytmiczna. Całość dopełniona jest przez sample i syntezatorowe tła oraz wspomniane, bardzo oszczędnie użyte wokale. Najnowsze wydawnictwo Belgów to osiem numerów po brzegi wypełnionych miażdżącymi riffami, które momentami przeradzają się w monumentalne wybuchy, aby nagle ucichnąć i przejść w spokojne i depresyjne akordy, ocierające się o ambientowe pływy. Z masywnego kostkowania wyłaniają się również niepokojące, wysokotonowe zagrywki i fantazyjne solówki, ale i gry na nieprzesterowanych strunach znajduje się tu sporo. Wszystko zebrane do kupy wraz z liniami melodycznymi maluje posępne i skrajnie przytłaczające krajobrazy, które można przyrównać do awangardowych poczynań Tool, Neurosis czy Year Of No Light. To pełne mroku i czegoś niezdefiniowanego pejzaże, które wzbudzają lęk i niepewność, a snująca się z nich nieprzyjazna mgła, zsyła czarną melancholię. Uczucie beznadziei i braku sensu towarzyszy przez całą długość albumu, który wręcz zalewa złożonymi warstwami dźwięków, zabierających słuchacza w niesamowitą, lecz i przerażającą podróż przez zimne pustkowia i ciemne galaktyki. Inteligentnie skomponowana muzyka, której ogólny obraz układa się w nuty post-metalowe, ale nie te znane z telewizji czy radia, ponieważ wydźwięk tworzonego przez Hemelbestormer post-metalu posiada diametralnie inną wagę. Coś czego się fantastycznie słucha i coś, co z pewnością rewelacyjnie sprawdza się na żywo, zwłaszcza gdy jest ubrane w adekwatną do tej muzyki wizualizację. Nie przepadam za wydawnictwami instrumentalnymi w metalu, ale ten pochłonął mnie bez reszty. Sprawdźcie, bo warto i może też wpadniecie w silne objęcia „The Radiant Veil”, który jest już czwartym krążkiem tej kapeli. Muszę sprawdzić poprzednie.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz