Hemelbestormer
„The
Radiant Veil”
Pelagic Records 2025
Teraz
trochę z innej beczki, choć za pośrednictwem tego belgijskiego zespołu cały
czas będziemy obracać się wokół muzyki metalowej. Ci czterej panowie grają
bowiem muzę instrumentalną, w której wokalizy występują śladowo i pełnią raczej
funkcję kolejnego przyrządu, który w odpowiednich momentach podbija
klimatyczność „The Radiant Veil”. Oprócz tego przy komponowaniu muzyki czerpią
pomysły z kilku gatunków takich jak post-rock, shoegaze, doom i black metal,
ale i sludge’u trochę tutaj również słychać. Fuzja tego wszystkiego zrodziła
muzę, która płynie głównie w średnich i wolnych tempach, gniotąc okrutnie, lecz
nie to jest najważniejsze, bo w aranżacjach kreowanych przez Hemelbestormer
najistotniejsza jest ich atmosferyczność. Generują ją gęste tekstury gitar,
które winduje mięsista sekcja rytmiczna. Całość dopełniona jest przez sample i
syntezatorowe tła oraz wspomniane, bardzo oszczędnie użyte wokale. Najnowsze
wydawnictwo Belgów to osiem numerów po brzegi wypełnionych miażdżącymi riffami,
które momentami przeradzają się w monumentalne wybuchy, aby nagle ucichnąć i
przejść w spokojne i depresyjne akordy, ocierające się o ambientowe pływy. Z
masywnego kostkowania wyłaniają się również niepokojące, wysokotonowe zagrywki
i fantazyjne solówki, ale i gry na nieprzesterowanych strunach znajduje się tu
sporo. Wszystko zebrane do kupy wraz z liniami melodycznymi maluje posępne i
skrajnie przytłaczające krajobrazy, które można przyrównać do awangardowych
poczynań Tool, Neurosis czy Year Of No Light. To pełne mroku i czegoś
niezdefiniowanego pejzaże, które wzbudzają lęk i niepewność, a snująca się z
nich nieprzyjazna mgła, zsyła czarną melancholię. Uczucie beznadziei i braku
sensu towarzyszy przez całą długość albumu, który wręcz zalewa złożonymi
warstwami dźwięków, zabierających słuchacza w niesamowitą, lecz i przerażającą
podróż przez zimne pustkowia i ciemne galaktyki. Inteligentnie skomponowana
muzyka, której ogólny obraz układa się w nuty post-metalowe, ale nie te znane z
telewizji czy radia, ponieważ wydźwięk tworzonego przez Hemelbestormer
post-metalu posiada diametralnie inną wagę. Coś czego się fantastycznie słucha
i coś, co z pewnością rewelacyjnie sprawdza się na żywo, zwłaszcza gdy jest
ubrane w adekwatną do tej muzyki wizualizację. Nie przepadam za wydawnictwami
instrumentalnymi w metalu, ale ten pochłonął mnie bez reszty. Sprawdźcie, bo
warto i może też wpadniecie w silne objęcia „The Radiant Veil”, który jest już
czwartym krążkiem tej kapeli. Muszę sprawdzić poprzednie.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz