niedziela, 3 sierpnia 2025

Recenzja Medieval Demon “All Powers of Darkness”

 

Medieval Demon

“All Powers of Darkness”

Hells Headbangers 2025

W przeciwieństwie do shub niggurath’a, w temacie “grecki black metal” jestem zdecydowanie bardziej za, niż przeciw. Powiem więcej, niejednokrotnie narzekałem, że tak niewielu jest współczesnych naśladowców helleńskich tradycji. Teoretycznie zatem, taki Medieval Demon powinien mnie trafić w czuły punkt. Panowie bowiem pochodzą z Aten, pierwsze kroki stawiali jeszcze w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, i grają black metal w zgodzie z narodową tradycję. Zastanawiałem się jednak, dlaczego, mimo iż zespół ten ma na koncie już cztery duże płyty, jakoś nigdy nie zapadł mi w pamięć. Postanowiłem to sprawdzić przy okazji krążka numer pięć, tym bardziej, że panowie zasugerowali, iż zawiera on wszystkie siły ciemności. Jak się szybko okazało, tytuł ten jest najwyraźniej żartem, chyba że panowie pojęcie mroku postrzegają zupełnie inaczej niż ja. „All Powers of Darkness” to faktycznie grecki black metal, jednak chyba zbyt przekoloryzowany. Owszem, usłyszycie tutaj wiele klasycznych melodii, częściowo nawiązujących do najlepszych lat i tradycji zapoczątkowanych przez Varathron czy Necromantia. Są tradycyjne, jakże charakterystyczne deklamacje, pojawiające się miejscowo kotły, robiące za tło klawisze i nastrojowe, niby wojenne wstawki. Tylko że faktycznej treści w tym niewiele, bowiem wspomniane dodatki zostały użyte w takiej ilości, że w zasadzie ją przysłoniły. Chwilami więcej tutaj syntezatorowego pitolenia niż gitar, aż się robi słodko. Natomiast teatralna podniosłość, która stosowana w ilości rozsądnej potrafi faktycznie nieco pogłębić klimat, została tak uwypuklona, że stała się własną karykaturą. Do tego solówki. Melodyjne i chwilami pasujące niczym pięść do nosa, wrzucone tutaj chyba tylko dlatego, że panowie chcieli udowodnić, iż grać potrafią trochę inaczej. Na dodatek jakieś piszczałki czy innego rodzaju orientalne ozdobniki, w połączeniu ze wspomnianymi klawiszami czyniące ten krążek niemal symfonicznym. A to już kompletnie nie moja bajka. Nagrania te przypominają mi czasy, kiedy dodatkowe instrumentarium wchodziło do muzyki blackmetalowej pełną parą, a każdy kolejny zespół chciał się na tym tle wyróżnić, co ostatecznie doprowadziło… no, do tego, do czego doprowadziło. Ostatecznym gwoździem do trumny tych nagrań jest fakt, iż całość trwa ponad pięćdziesiąt minut, co przy podejściu numer dwa zaczyna sprawiać fizyczny ból. Jeśli kiedyś, na spotkaniu towarzyskim, chciałbym się z „redakcyjnym kolegą” policytować na argumenty za i przeciw greckiemu blackmetalowi, to „All Powers of Darkness” byłby u niego prawdziwym asem w rękawie. Nazwanie tego albumu nawet drugoligowym byłoby sporym nadużyciem i naciąganiem faktów. Nie wiem, komu się ta płyta ma podobać, ale ja jej słuchać nie jestem w stanie. I naprawdę nie ratuje tej muzyki nawet fakt, że w składzie figuruje legenda, jaką niewątpliwie jest Jim Mutilator. Takiemu greckiemu metalowi mówię stanowcze „nie”!

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz