Cult Burial
„Collapse of Pattern, Reverence of Dust”
Independent 2025
Cult Burial to twór z Londynu, który powołany został do życia pięć lat temu. Panowie działają bardzo prężnie, bowiem najnowszy materiał jest ich już trzecim pełnowymiarowym wydawnictwem. Wszystkie dotychczasowe wydawnictwa panowie wypuszczali własnym nakładem, i nie inaczej jest tym razem. Album ten, poza wersją cyfrową, ukaże się na srebrnym dysku oraz winylu początkiem września. Zawiera on niemal trzy kwadranse muzyki będącej mieszanką death, black i doom metalu, choć największą zawartość tego amalgamatu stanowi gatunek wspomniany na początku. Zacznę chyba od brzmienia. Nie da się ukryć, iż należy ono do tych z gatunku bardziej współczesnych. Czyli, owszem, ciężar jest, chwilami nawet bardzo wyraźny, zwłaszcza w wolniejszych partiach, gdzie linie gitarowe zostają odpowiednio dociążone mruczącym wyraźnie basem. Ten instrument zresztą nadaje muzyce Cult Burial największej mocy i zdecydowanie góruje pod tym względem nad reszta instrumentów, których partie są, moim zdaniem, zbytnio wymuskane i wypieszczone. No cóż, w moim odczuciu zabija to nieco organiczność tych nagrań i zdecydowanie działa na niekorzyść całości. Co do samych kompozycji, to żadnych sensacji tu nie ma. Są fajne introdukcje, idealnie pasujące do stylistyki zespołu, jest bardzo silny wokal i kilka akordów, przy których można unieść brew, aczkolwiek jak na trzy kwarty jest ich relatywnie niewiele. Częściej zdaje mi się, że panowie błądzą w poszukiwaniu pomysłu, a czas oczekiwanie na natchnienie umilają sobie „jakimś tam” riffem, aby tylko grało. W innych chwilach zaczynają kombinować bardziej technicznie, i te wstawki pasują mi tutaj niczym pięść do nosa. Bo albo chcemy mocno przypierdolić, albo bawimy się w łamańce i granie progresywne. Cult Burial wzięli natomiast, jakby zupełnie randomowo, składowe kilku gatunków, i wrzucili je do jednego kotła. No niestety, pichcić trzeba potrafić, bo starczy, że do jarzynówki w odwrotnej kolejności dodamy ziemniaki i mięso, a zupa, mimo iż zawierająca wszystkie potrzebne ingridia, smakować nie będzie. Może i zjeść się ją da, tak samo jak w sumie da się przetrwać „Collapse of Pattern, Reverence of Dust”, ale na dokładkę mało kto się zdecyduje. Dlatego też po dwóch rundkach podziękuje Brytolom, i nasze ścieżki się rozejdą. Chcecie, to sobie sprawdzajcie ten krążek. Ja nie znalazłem na nim niczego, co by mnie jakoś specjalnie ruszyło. Mamałyga.
- jesusatan

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz