Power From Hell
“The True Metal / Profound
Evil Presence”
Ancient Sound Terror 2025
Dziś na tapecie wydawnictwo, które jest bardziej z
natury tych retrospekcyjnych niż prezentujących danie świeże. Niemiecka Ancient
Sound Terror wznowiła właśnie dwa materiały brazylijskiego Power From Hell.
Wznowiła w formie bardzo klasycznie wydanej taśmy magnetofonowej, można
powiedzieć w niemal minimalistycznej oprawie. Wkładka zawiera bowiem tylko i
wyłącznie zdjęcie, logo i tytuły utworów obu płyt. Ich dobór trochę mnie
zdziwił, gdyż oba wydawnictwa, biorąc pod uwagę czas, w którym się oryginalnie
ukazały, dzieli piętnaście lat. Z drugiej strony można sobie porównać, jak
zespół przez te półtorej dekady się zmienił, jak ewoluował. Co do muzycznej
zawartości, to dla większości sprawa jest oczywista, gdyż, z tego co wiem,
Canarinhos mają w naszym kraju sporą rzeszę szalikowców. Jeśli jednak ktoś,
jakimś cudem, o zespole nigdy nie słyszał, to informuję uprzejmie, iż Power From
Hell to faktycznie muzyka prosto z piekła. „The True Metal” to nieco bardziej
thrashowe, niektórzy mówią że blackmetalowe, i mocno przybrudzone, nie tylko ze
względu na brzmienie, wariacje na temat klasycznych zespołów pierwszej fali, z
Venom na czele. Sporo tu też wczesnego Bathory w bardzo prostej i bezpośredniej
formie. Wokale, niczym na pierwszym demo Vader, przepuszczone zostały przez
kamerę pogłosową, a całość brzmi na wskroś garażowo. I jaki to ma, kurwa,
klimat! Mimo iż nagrane w roku czwartym obecnego mileniu, to odczucia przy
odsłuchu sięgają zdecydowanie bardziej w przeszłość. Moim zdaniem jest to
najlepszy album Power From Hell, absolutnie niczego nie ujmując późniejszym.
Choćby właśnie takiemu „Profound Evil Presence”, który gatunkowo jest
kontynuacją drogi rozpoczętej na debiucie. Co się zmieniło? W zasadzie pierwszą
rzeczą, jakże oczywistą, jest brzmienie. Materiał z tej sesji brzmi czyściej,
co absolutnie nie znaczy, że choćby zbliża się produkcją do nagrań
współczesnych, wyczesanych z emocji, szczerości i oddania podziemiu. Słychać
też, że muzycy przez piętnaście lat zdecydowanie lepiej opanowali instrumenty,
gdyż więcej tutaj nieco bardziej technicznych, czy melodyjnych zagrywek. Nadal
jest to jednak stary, dobry metal w najlepszym wykonaniu, a chłopaki bynajmniej
nie zatracili po drodze poczucia południowoamerykańskiej rebelii. No cóż, jak
wspomniałem jest to wydawnictwo retrospektywne, przeznaczone raczej dla
maniaków wszelkiego rodzaju kasetowych rarytasów. Zatem jeśli chcecie taką taśmę
w kolekcji posiadać, to wiecie co robić. A jak nie, to pewnie nikt się nie
obrazi.
-
jesusatan

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz