niedziela, 31 sierpnia 2025

Recenzja Power From Hell “The True Metal / Profound Evil Presence”

 

Power From Hell

“The True Metal / Profound Evil Presence”

Ancient Sound Terror 2025

Dziś na tapecie wydawnictwo, które jest bardziej z natury tych retrospekcyjnych niż prezentujących danie świeże. Niemiecka Ancient Sound Terror wznowiła właśnie dwa materiały brazylijskiego Power From Hell. Wznowiła w formie bardzo klasycznie wydanej taśmy magnetofonowej, można powiedzieć w niemal minimalistycznej oprawie. Wkładka zawiera bowiem tylko i wyłącznie zdjęcie, logo i tytuły utworów obu płyt. Ich dobór trochę mnie zdziwił, gdyż oba wydawnictwa, biorąc pod uwagę czas, w którym się oryginalnie ukazały, dzieli piętnaście lat. Z drugiej strony można sobie porównać, jak zespół przez te półtorej dekady się zmienił, jak ewoluował. Co do muzycznej zawartości, to dla większości sprawa jest oczywista, gdyż, z tego co wiem, Canarinhos mają w naszym kraju sporą rzeszę szalikowców. Jeśli jednak ktoś, jakimś cudem, o zespole nigdy nie słyszał, to informuję uprzejmie, iż Power From Hell to faktycznie muzyka prosto z piekła. „The True Metal” to nieco bardziej thrashowe, niektórzy mówią że blackmetalowe, i mocno przybrudzone, nie tylko ze względu na brzmienie, wariacje na temat klasycznych zespołów pierwszej fali, z Venom na czele. Sporo tu też wczesnego Bathory w bardzo prostej i bezpośredniej formie. Wokale, niczym na pierwszym demo Vader, przepuszczone zostały przez kamerę pogłosową, a całość brzmi na wskroś garażowo. I jaki to ma, kurwa, klimat! Mimo iż nagrane w roku czwartym obecnego mileniu, to odczucia przy odsłuchu sięgają zdecydowanie bardziej w przeszłość. Moim zdaniem jest to najlepszy album Power From Hell, absolutnie niczego nie ujmując późniejszym. Choćby właśnie takiemu „Profound Evil Presence”, który gatunkowo jest kontynuacją drogi rozpoczętej na debiucie. Co się zmieniło? W zasadzie pierwszą rzeczą, jakże oczywistą, jest brzmienie. Materiał z tej sesji brzmi czyściej, co absolutnie nie znaczy, że choćby zbliża się produkcją do nagrań współczesnych, wyczesanych z emocji, szczerości i oddania podziemiu. Słychać też, że muzycy przez piętnaście lat zdecydowanie lepiej opanowali instrumenty, gdyż więcej tutaj nieco bardziej technicznych, czy melodyjnych zagrywek. Nadal jest to jednak stary, dobry metal w najlepszym wykonaniu, a chłopaki bynajmniej nie zatracili po drodze poczucia południowoamerykańskiej rebelii. No cóż, jak wspomniałem jest to wydawnictwo retrospektywne, przeznaczone raczej dla maniaków wszelkiego rodzaju kasetowych rarytasów. Zatem jeśli chcecie taką taśmę w kolekcji posiadać, to wiecie co robić. A jak nie, to pewnie nikt się nie obrazi.

- jesusatan





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz