poniedziałek, 24 maja 2021

Recenzja PRIPEGAL „Na Ostatnim Szlaku”

 

PRIPEGAL

„Na Ostatnim Szlaku”

Werewolf Promotion 2021

Jakby ktoś nie wiedział (a pewnie się tacy znajdą) Pripegal to istniejący od 1995 roku, solowy projekt Mścisława znanego choćby z Abusiveness, Moon, Ulcer, Xaos Oblivion, czy Biały Viteź. Ostatni album tego horda „Ziemia Gromadzi Prochy” ukazał się w 2008 roku, czyli 13 lat temu i myślałem, prawdę powiedziawszy, że zespół ten odwalił już kopyta, a tu nadszedł rok 2021, a wraz z nim informacja o kolejnym, trzecim albumie długogrającym Pripegal, który ukazał się pod sztandarami Werewolf Promotion. Cóż zatem zawiera płytka zatytułowana „Na Ostatnim Szlaku”? Można powiedzieć, że muzyka, którą tu słyszymy to naturalna kontynuacja i rozwój kierunku obranego przez grupę na początku swej drogi. Album zawiera siedem utworów solidnie skonstruowanego i odegranego, podniosłego Pagan/Slavonic Black Metalu, który fanów takich klimatów niewątpliwie przyprawi o szybsze bicie serca. Beczki utrzymane głównie w równych, marszowych tempach mają swój ciężar, a i dojebać siarczyście także potrafią, bas dudni złowrogo, surowe riffy płyną swobodnie, nie stroniąc od przepełnionych melancholią melodii, a klimatyczny, niekiedy epicki wręcz parapet nadaje tej produkcji tajemniczej, mrocznej, monumentalnej aury. Dobrze prezentują się tu także przemyślane partie solowe, które momentami skręcają w bardziej progresywno-rockowym kierunku, instrumentalne uzupełnienia na gitarze klasycznej, delikatnie atonalne harmoniei wokale (zarówno te agresywne, jak i czyste) wykonujące liryki w języku polskim. Słychać, że wielką inspiracją nadal jest Bathory i Mścisław pełnymi garściami czerpie ze spuścizny Quorthona, zwłaszcza z płyt „Hammerheart”, i „Twilight of the Gods”. Nie jest to jednak absolutnie zarzut z mojej strony, gdyż ten doświadczony muzyk wie, jak na tej klasycznej bazie zbudować dźwięki z własną tożsamością i charakterystycznym dla Pripegal szlifem. Brzmienie dobre, niezgorzej zagęszczone, soczyste i mocne, ale zachowujące jednocześnie należytą selektywność i sporo przestrzeni dla każdego z instrumentów. Nie jestem jakimś specjalnym fanem ogólnie przyjętej stylistyki pagan, ale mogę śmiało powiedzieć, że „Na Ostatnim Szlaku” to dobry materiał i podoba mi się zawarta na nim muzyka. Dlatego twierdzę, że nie tylko fani Pagan/Black Metalu powinni sprawdzić tę produkcję (oni bowiem łykną tę płytkę bez popitki). Konkretne, soczyste, dumne i ojczyste.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz