FISTULA
„The Process of Opting Out”
Behind the Mountain 2020
Od ponad dwóch dekad Fistula konsekwentnie dewastuje
psychikę słuchaczy swą ohydną mieszanką Sludge i Doom
Metalu, w której żyłach wyczuwalny jest ciężki puls Saint Vitus, Black Sabbath,
czy The Obsessed. Wydzielina ta polana jest gęstą
zawiesiną utkaną z metalicznego, ziarnistego, nihilistycznego Hardcore’a,
punkowego syfu i furii charakterystycznej dla produkcji z gatunku
Grindcore/Powerviolence. Po czteroletniej przerwie Przetoka powróciła ze swym
dziewiątym długograjem, wylewając ponownie na nasze głowy cysternę cuchnącego
rozkładem szlamu, dewiacji i plugastwa wszelakiego, miażdżąc przy tym okrutnie.
Ta płytka to chyba najbardziej surowa, ohydna, agresywna i złośliwie brzmiąca
produkcja tych amerykańskich wykolejeńców, która uderzy Cię w twarz, niczym
rzucona z ogromną siłą, gorąca jeszcze, gliniana cegła. „The Process…”, to
album, który gniecie potwornie. Twarde, mocarne beczki wgniatają w
podłoże, napędzając przy tych opasłe,
tłuste, srogie, szorstkie wiosła, które
prócz pierwotnie wręcz dzikich riffów, wyrzucają z siebie kaskadowe arkusze
sprzężenia zwrotnego. Masywny bas zapewnia tej płycie przeraźliwy dół, nadający
zawartym tu wałkom potężny groove, jednak w żaden sposób nie próbuje on
dominować nad gitarami, natomiast paskudne, chore, jadowite, rozdzierające,
złośliwe wokale sprawiają, iż z głośników wylewa się w chuj śmierdząca żółć
wymieszana z kwasami żołądkowymi. Leżące bardzo często na skrajnych biegunach
dźwięki zostały tu genialnie ze sobą połączone i stworzyły zabójczy
konglomerat, który może co niektórych popchnąć do skrajnych decyzji. Co jednak
ważniejsze, wszystko zostało doskonale zbilansowane i powolny, chropowaty,
kurewsko ciężki Sludge idealnie równoważą tu szybkie, wściekłe, brudne, ale
zarazem chwytliwe jak Diabli, roznoszące w pizdu przyspieszenia. Przedstawiając
sprawę bardziej obrazowo, wygląda to trochę tak, jakby ogromne, gęste, jebiące straszliwie
gówno przeciskać miarowo przez wentylator, regulując w zależności od potrzeb
jego obroty. Klient, który stanie zbyt blisko wiatraka będzie wyglądał tak
samo, jak ktoś, kto nieprzygotowany postanowi stanąć w szranki z najnowszą
propozycją Fistula. Produkcją tej płytki zajął się Billy Anderson znany ze
współpracy z Neurosis, Sleep, Melvins, Swans, czy Buzzoven i trzeba przyznać,
że chłop odwalił kawał dobrej roboty. Brzmienie tego materiału idealnie pasuje
do jego muzycznej zawartości, jest porowate, żwirowe, przesiąknięte pierwotną
surowością i chropowate niczym gruboziarnisty papier ścierny, więc „Proces
Rezygnacji” wgniata w glebę i zdziera skórę pasami z barbarzyńską złośliwością.
Doskonały kawał przesiąkniętej gnijącym mułem choroby.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz