czwartek, 6 maja 2021

Recenzja FISTULA „The Process of Opting Out”

 

FISTULA

„The Process of Opting Out”

Behind the Mountain 2020

 

Od ponad dwóch dekad Fistula konsekwentnie dewastuje psychikę słuchaczy swą ohydną mieszanką Sludge i Doom Metalu, w której żyłach wyczuwalny jest ciężki puls Saint Vitus, Black Sabbath, czy The Obsessed. Wydzielina ta polana jest gęstą zawiesiną utkaną z metalicznego, ziarnistego, nihilistycznego Hardcore’a, punkowego syfu i furii charakterystycznej dla produkcji z gatunku Grindcore/Powerviolence. Po czteroletniej przerwie Przetoka powróciła ze swym dziewiątym długograjem, wylewając ponownie na nasze głowy cysternę cuchnącego rozkładem szlamu, dewiacji i plugastwa wszelakiego, miażdżąc przy tym okrutnie. Ta płytka to chyba najbardziej surowa, ohydna, agresywna i złośliwie brzmiąca produkcja tych amerykańskich wykolejeńców, która uderzy Cię w twarz, niczym rzucona z ogromną siłą, gorąca jeszcze, gliniana cegła. „The Process…”, to album, który gniecie potwornie. Twarde, mocarne beczki wgniatają w podłoże,  napędzając przy tych opasłe, tłuste, srogie, szorstkie  wiosła, które prócz pierwotnie wręcz dzikich riffów, wyrzucają z siebie kaskadowe arkusze sprzężenia zwrotnego. Masywny bas zapewnia tej płycie przeraźliwy dół, nadający zawartym tu wałkom potężny groove, jednak w żaden sposób nie próbuje on dominować nad gitarami, natomiast paskudne, chore, jadowite, rozdzierające, złośliwe wokale sprawiają, iż z głośników wylewa się w chuj śmierdząca żółć wymieszana z kwasami żołądkowymi. Leżące bardzo często na skrajnych biegunach dźwięki zostały tu genialnie ze sobą połączone i stworzyły zabójczy konglomerat, który może co niektórych popchnąć do skrajnych decyzji. Co jednak ważniejsze, wszystko zostało doskonale zbilansowane i powolny, chropowaty, kurewsko ciężki Sludge idealnie równoważą tu szybkie, wściekłe, brudne, ale zarazem chwytliwe jak Diabli, roznoszące w pizdu przyspieszenia. Przedstawiając sprawę bardziej obrazowo, wygląda to trochę tak, jakby ogromne, gęste, jebiące straszliwie gówno przeciskać miarowo przez wentylator, regulując w zależności od potrzeb jego obroty. Klient, który stanie zbyt blisko wiatraka będzie wyglądał tak samo, jak ktoś, kto nieprzygotowany postanowi stanąć w szranki z najnowszą propozycją Fistula. Produkcją tej płytki zajął się Billy Anderson znany ze współpracy z Neurosis, Sleep, Melvins, Swans, czy Buzzoven i trzeba przyznać, że chłop odwalił kawał dobrej roboty. Brzmienie tego materiału idealnie pasuje do jego muzycznej zawartości, jest porowate, żwirowe, przesiąknięte pierwotną surowością i chropowate niczym gruboziarnisty papier ścierny, więc „Proces Rezygnacji” wgniata w glebę i zdziera skórę pasami z barbarzyńską złośliwością. Doskonały kawał przesiąkniętej gnijącym mułem choroby.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz