wtorek, 25 maja 2021

Recenzja CEREBRAL ROT “Excretion Of Mortality”

 

CEREBRAL ROT

“Excretion Of Mortality”

20 Buck Spin (2021)

Cerebral Rot to jeden ze świeższych reprezentantów obecnej fali oldschoolowego death metalu. Wydany przed dwoma laty debiutancki „Odious Descent Into Decay” zdobył spore uznanie w oczach fanów i krytyki czyniąc ekipę z Seattle jedną z bardziej gorących nazw na tej scenie. Tak jak i ja początkowo podzielałem ten zachwyt tak dość szybko materiał ten stracił moje zainteresowanie stawiając Cerebral Rot raczej w roli gwiazdy sezonu aniżeli czegoś o długofalowej wartości. Dlatego też podszedłem do „Excretion Of Life” bez większych emocji i oczekiwań. Kilka odsłuchów tego materiału raczej nie zmieniło mojego postrzegania twórczości Ekipy z zachodniego wybrzeża USA, ale też raczej nie dała powodów do szczególnej krytyki. Kto cenił twórczość Cerebral Rot do tej pory ten nie pozostanie zawiedziony. Grupa wykonała pewien krok naprzód nie porzucając elementów charakterystycznych dla swojego stylu. Podstawowa różnica w stosunku do debiutu tkwi w brzmieniu i ogólnych charakterze płyty. Gitary są ciężkie jak diabli, perkusja schowana z tyłu, odrobina pogłosu i rzężenia w brzmieniu, tempo zwolniło i w efekcie otrzymaliśmy siedem kompozycji z wyraźnie deathgrindowym, by nie powiedzieć goregrindowym charakterem. Kłania się tutaj drugi album Carcass, choć stężenie patologii i syfu jest wyraźnie mniejsze w muzyce Amerykanów. Grupa nadal czaruje swoimi zgrzytającymi riffami i bulgoczącym wokalem stanowiącymi jej wizytówkę i to się nie zmieniło. Kto lubi takie proste, niewyszukane i skuteczne środki wyrazu ten powinien być usatysfakcjonowany. Większych zwrotów akcji na tym wydawnictwie nie ma. Ja bym powiedział nawet, że jest to album dość ascetyczny, ubogi w pomysły, prosty. Osobiście uważam, że trochę trąci to nudą zważywszy, że kawałki mają raczej ponad 5 minut, ale na pewno znajdą się amatorzy tego typu muzycznej hipnozy. Pułapki jednorodności nie uniknął nawet wieńczący płytę 10-minutowy kolos, w przeważającej części instrumentalny, ale znów operujący tymi samymi schematami, i środkami którymi czarują pozostałe kawałki. Na moje ucho wydawnictwo solidne w swojej kategorii, ale raczej skierowane do wąskiego grona odbiorców. Subiektywnie rzecz biorąc debiut podobał mi się trochę bardziej, a bazowanie na zgrzytających riffach nie wydaje mi się zabiegiem, na którym Cerebral Rot ujedzie daleko. Póki co ma to w sobie jeszcze jakąś świeżość, ale na horyzoncie widać już małe szambo, do którego prowadzi prosta droga.

 

                                                                                                          Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz