CEREBRAL ROT
“Excretion Of Mortality”
20 Buck Spin (2021)
Cerebral Rot to jeden ze świeższych reprezentantów
obecnej fali oldschoolowego death metalu. Wydany przed dwoma laty debiutancki
„Odious Descent Into Decay” zdobył spore uznanie w oczach fanów i krytyki
czyniąc ekipę z Seattle jedną z bardziej gorących nazw na tej scenie. Tak jak i
ja początkowo podzielałem ten zachwyt tak dość szybko materiał ten stracił moje
zainteresowanie stawiając Cerebral Rot raczej w roli gwiazdy sezonu aniżeli
czegoś o długofalowej wartości. Dlatego też podszedłem do „Excretion Of Life”
bez większych emocji i oczekiwań. Kilka odsłuchów tego materiału raczej nie
zmieniło mojego postrzegania twórczości Ekipy z zachodniego wybrzeża USA, ale
też raczej nie dała powodów do szczególnej krytyki. Kto cenił twórczość
Cerebral Rot do tej pory ten nie pozostanie zawiedziony. Grupa wykonała pewien
krok naprzód nie porzucając elementów charakterystycznych dla swojego stylu.
Podstawowa różnica w stosunku do debiutu tkwi w brzmieniu i ogólnych
charakterze płyty. Gitary są ciężkie jak diabli, perkusja schowana z tyłu,
odrobina pogłosu i rzężenia w brzmieniu, tempo zwolniło i w efekcie
otrzymaliśmy siedem kompozycji z wyraźnie deathgrindowym, by nie powiedzieć
goregrindowym charakterem. Kłania się tutaj drugi album Carcass, choć stężenie
patologii i syfu jest wyraźnie mniejsze w muzyce Amerykanów. Grupa nadal
czaruje swoimi zgrzytającymi riffami i bulgoczącym wokalem stanowiącymi jej
wizytówkę i to się nie zmieniło. Kto lubi takie proste, niewyszukane i
skuteczne środki wyrazu ten powinien być usatysfakcjonowany. Większych zwrotów
akcji na tym wydawnictwie nie ma. Ja bym powiedział nawet, że jest to album
dość ascetyczny, ubogi w pomysły, prosty. Osobiście uważam, że trochę trąci to
nudą zważywszy, że kawałki mają raczej ponad 5 minut, ale na pewno znajdą się
amatorzy tego typu muzycznej hipnozy. Pułapki jednorodności nie uniknął nawet
wieńczący płytę 10-minutowy kolos, w przeważającej części instrumentalny, ale
znów operujący tymi samymi schematami, i środkami którymi czarują pozostałe
kawałki. Na moje ucho wydawnictwo solidne w swojej kategorii, ale raczej
skierowane do wąskiego grona odbiorców. Subiektywnie rzecz biorąc debiut
podobał mi się trochę bardziej, a bazowanie na zgrzytających riffach nie wydaje
mi się zabiegiem, na którym Cerebral Rot ujedzie daleko. Póki co ma to w sobie
jeszcze jakąś świeżość, ale na horyzoncie widać już małe szambo, do którego
prowadzi prosta droga.
Harlequin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz