poniedziałek, 17 maja 2021

Recenzja LIQUID VISCERA „Cannibalistic Butchery”

 

LIQUID VISCERA

Cannibalistic Butchery”

Bizarre Leprous Production 2021

Kurwa, jak to się stało, że ja przegapiłem projekt, w którym biorą udział tak zacne postacie parające się brutalnym napierdolem? No jak do chuja Wacława? Nie ma innego wytłumaczenia, jak tylko takie, że to katolicka propaganda ukryła przed moim wzrokiem jakiekolwiek informacje o tym zespole. Tak, czy siusiak ich plany i tak spaliły na panewce, gdyż co prawda z lekkim opóźnieniem, ale wiadomości o tej patologii i tak do mnie dotarły, a ja oczywiście mam zamiar przekazać je dalej. Tak więc Liquid Viscera to duet z juesej, w którym swe chore wizje uzewnętrzniają: Ryan Wilson (Intestinal Disgorge, Pneuma Hagion, Ischemic Necrosis, ex-Abosranie Bogom) i Shane Elwell (Flesh Consumed, Intestinal Disgorge, Pneuma Hagion, Urosepsis, Systematic Extermination, ex-Images of Violence, ex-Defiled Crypt), a „Cannibalistic Butchery” to druga, pełna płyta tego popapranego zespołu, którą podobnie jak debiut wydała niestrudzona w szerzeniu brutalnej zarazy Bizarre Leprous Production. Album ten, to dwanaście wałków poniewierającej w chuj muzy utrzymanej w klimatach Death/Grind. Nie jest to jednak, jak sugerowałaby okładka gęsta, zawiesista, chirurgiczno-morderczo-fekalna zupa, w której wszystko zlewa się w cuchnącą, ale wysoce nieczytelną papkę złożoną głównie z krwawego stolca. To, co tu słyszymy, zakorzenione jest głęboko i mocno w klasyce brutalnego, Death/Grind’owego napierdalania, więc choć ta płytka przepełniona jest okrucieństwem, brutalnością i chorym feelingiem, to odsłuch nie stanowi większego problemu. A jest czego słuchać, uwierzcie mi. Beczki nakurwiają tak, że szkliwo na zębach idzie w chuj, wspomaga je soczyście rzeźbiący, ciężki bas, grube riffy o klasycznych dla tego gatunku strukturach patroszą sprawnie i bezlitośnie zadając możliwie dużo bólu, a wokale ryjące nisko rozsiewają naokoło tyle zarazy i plugastwa wszelakiego, ile fabryka dała. Sound tej płyty jest tłusty i mięsisty, ale jednocześnie naznaczony klasyczną, agresywną, grindową, selektywną surowością więc nie trzeba snuć domysłów, co autor miał na myśli. Pobrzmiewają tu echa wczesnego Carcass, The County Medical Examiners, General Surgery, Machetazo, Haemorrhage, czy też naszych rodaków z Dead Infection i Squash Bowels, zatem siła tego krążka jest wielka, a wjeby naprawdę konkretne. Wyborne, intensywne, bezkompromisowe granie, które bez dwóch zdań niszczy w pizdu i nie kalkuluje. Tego mi było trzeba.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz