piątek, 28 maja 2021

Recenzja Coffin Lurker "Foul and Defiled"

 

Coffin Lurker

"Foul and Defiled"

Sentient Ruin Lab. 2021


Ja pierdolę, ale grób. Kiedy tak słucham debiutanckiego albumu Coffin Lurker, to nic innego nie przychodzi mi do głowy. Zanurzanie się w dźwiękach "Foul and Defiled" jest niczym przyzwolenie na powolne zakopywania ciała w wilgotnej, cuchnącej trupem cmentarnej ziemi i powolne przesiąkanie rozkładem, aż do ostatecznej integracji z światem pośmiertnym. Wyobraźcie sobie połączenie Encoffination z Grave Upheaval. Jeśli w tym momencie czujecie nagłe, niepochamowane podniecenie, to ten album jest właśnie dla was. A gdy dodatkowo wspomnę, że ten holenderski projekt powstał z inicjatywy muzyków znanych choćby z Gnaw Their Tongues czy Cryptae, to już wiadomo, że nie będziemy obcować z twórczością przeciętną. Pięć utworów, które znajdziemy na omawianym albumie to... no kurwa, mówiłem – jebany grób. Kurewsko ciężkie, bijące basem po uszach brzmienie od pierwszych sekund napiera na słuchacza ze wszystkich stron, niczym woda na kilkudziesięciu metrowej głębokości. Brudne, nieco wycofane gitary bzyczą dość jednolicie, tworząc wrażenie, jak byśmy wsadzili łeb do gniazda rozwścieczonych szerszeni, i jedynie uderzenia werbla w towarzystwie rzygającego głęboko wokalu uświadamiają nam, że to jednak nie dźwięki natury. Kompozycje Coffin Lurker rozwijają się bardzo powoli, zatem nie jest to muzyka dla niecierpliwych czy spragnionych czegoś, co można ponucić kasując bilet w tramwaju. Nie znajdziecie tu nic radosnego ani pozytywnego, nie pomachacie sobie nawet czupryną. Aby zgłębić klimat utworów na "Foul and Defiled" należy ułożyć się wygodnie, najlepiej w trumnie, jeśli kto posiada, zamknąć oczy i płynąć, dać się wciągać, zatapiać, pozbawić oddechu i chęci do dalszej egzystencji. Holendrzy stworzyli amalgamat wszelkich negatywnych uczuć, śmierci i dekompozycji. Ten materiał trwa niewiele ponad pół godziny a jednocześnie jest tak intensywny, że można doznać wizji, ujrzeć biały tunel, poczuć gryzący nozdrza gnilny odór i doświadczyć uczucia powolnego odchodzenia ciała od kości. "Foul and Defiled" to nie tylko muzyka, to grób (wspominałem już o tym?), portal przenoszący na drugą stronę, niekoniecznie z gwarancją powrotu. Włączcie sobie zatem debiut Coffin Lurker i gnijcie... za życia.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz