poniedziałek, 31 maja 2021

Recenzja Black Ceremonial Kult "Crowned In Chaos"

 

Black Ceremonial Kult

"Crowned In Chaos"

Godz Ov War 2021

Black Ceremonial Kult poznałem stosunkowo niedawno za sprawą trafionej gdzieś po taniości płyty z demówkami zespołu. Jako iż materiał ten zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, zapowiedź nowej EP-ki przyprawiła mnie o przyjemne mrowienie w pewnych rejonach ciała. Zresztą... EP-ki... No niby to EP-ka, ale długością i tak przekraczająca niejeden pełnowymiarowy krążek, bowiem zawierająca grubo ponad trzydzieści minut muzyki. I to muzyki, która podoba mi się tak samo jak okładka "Crowned In Chaos", zawierająca mniej więcej analogiczną ilość diabelstwa co rzeczony obrazek. Chilijczycy nie pierdolą się w tańcu, tylko niosą śmierć i zniszczenie w jakże charakterystycznym, południowoamerykańskim stylu. Czyli takim, który kocham przede wszystkim za dzikość i spontaniczność którą przesiąknięty jest tamtejszy death czy black metal. Zresztą nie ma się tu co zamykać w szufladkach, bowiem oba te gatunki są przez Black Ceremonial Kult mieszane mniej więcej w tych samych proporcjach. Każdy z utworów właściwych zamieszczonych na tym wydawnictwie to solidna, bezlitosna chłosta. Szalejące blasty chwilami przechodzą w rytmy marszowe jedynie po to, by za chwilę zaatakować ponownie totalną rozpierduchą. Nie znaczy to jednak, że płyta ta opiera się jedynie o jazdę na złamanie karku. Panowie potrafią także zdecydowanie zwolnić do niemal doomowego tempa. Najbardziej reprezentatywnym dla całości utworem jest "KKK", gdzie mamy w zasadzie to, co najlepsze – od totalnego walca po szatkujące perkusyjne kanonady. Wszystko jest tu bardzo surowe, tak pod względem czysto muzycznym co i brzmieniowym. Gitarzyści atakują raczej nieskomplikowanymi akordami, jednak czynią to tak intensywnie, jakby mieli za chwilę pozrywać wszystkie struny. Jedyne chwile wytchnienia stanowią pojawiające się między utworami mroczne interludia, jeszcze mocniej podkreślające diabelski charakter "Crowned In Chaos". Myślę, że jest to najbardziej brutalny i dojrzały materiał jaki zespół dotychczas nagrał. Nie przełamujący barier, nie odkrywczy, będący jednak kwintesencją wspomnianego powyżej gatunku. Maniacy Slaughtbbath czy Putrid zapewne będą tą EP-ką zachwyceni tak samo jak ja. Satysfakcję gwarantuję własną głową. Piękna rzeź!

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz