Festering
„Compendium of the Horrific”
Caverna Abismal Rec. 2022
Mam znajomego, który dosłownie bombarduje mnie
jakimiś gównianymi, niby śmiesznymi filmikami z Internetu. Zazwyczaj nawet ich
nie odpalam, ale kiedyś się zdarzyło obejrzeć walkę bokserską, przed którą
jakiś kozak cwaniakował tylko po to, by po trzech solidnych gągach leżeć na
glebie. Tak mi się to właśnie przypomniało, bowiem włączając drugi album
Festering przekonany byłem, że nie zrobi on na mnie większego wrażenie.
Początek zdawał się to potwierdzać. Poleciało intro, wybrzmiała do bólu
szwedzka gitara… Kurwa, znowu to samo, szwedzizna na starą nutę - pomyślałem. No i zanim jeszcze płyta dobiegła
końca siedziałem ze szczęką na kolanach i nie wiedziałem co się dzieje. Zacznę
może od tego, że na tym krążku faktycznie nie ma absolutnie nic nowego.
Klasyczny śmierć metal z lat dziewięćdziesiątych. Faktycznie mocno zainfekowany
brzmieniem Entombed czy Dismember, ale nie będący kolejną, bezmyślną kalką
klasyków. Poza charakterystycznymi sztokholmskimi melodiami Portugalczycy
wpletli tu w genialny wręcz sposób wyraźne inspiracje Asphyx oraz chwilami
mocno Bolt Throwerową motorykę. Dzięki temu ich muzyka zyskała niesamowity i
przede wszystkim nieprzesadzony groove, pozostając jednocześnie staroszkolnie
brutalna. Dziewięć, poza wspomnianym intrem, kompozycji to prawdziwe killery,
przy których na żywo ludzie chyba sobie pourywają łby. Każda z nich jest
odpowiednio zróżnicowana i daleka od grania jedynie na d-beacie. Tempo zmienia
się tu w sposób nie pozwalający na nudę a gitarzyści co chwilę częstują
wpadającymi w ucho akordami. I cudownymi, naturalnie płynącymi melodyjnymi
solówkami. Wspomniałem o rytmie. Praca perkusji jest teoretycznie prosta, lecz
wystarczy się wsłuchać by wyłapać zaskakujące zagrania, choćby zajebiście
cykające blaszki w „Sweet Apples Gore”. Nie brak tu też blastów i znacznych
wyhamowań, ale bez względu na tempo cały czas poziom adrenaliny we krwi nie
opada, gdyż sposób w jaki panowie odświeżają tutaj nauki mistrzów sprzed
trzydziestu lat jest, kurwa, mistrzowski! Ponadto brzmienie tych nagrań to
organika, zapiaszczone gitary, delikatnie podbijający wszystko bas i wyraźne
bębny. Pod tym względem Festering zdecydowanie poprawili niedociągnięcia
towarzyszące im na debiutanckim „From the Grave” i poczynili znaczny krok
wprzód. Zaskakująco wręcz duży. Słucham „Compendium of the Horrific” po raz
dziesiąty i nadal nie mam ochoty go odstawiać. Obok hiszpańskiego Cruz jest to
zdecydowanie najlepszy klasycznie deathmetalowy album na bazie szwedzkiej
szkoły jaki w ostatnim czasie słyszałem. Koniecznie go sprawdźcie, bo to
kurewsko dobry materiał.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz