sobota, 17 września 2022

Recenzja Festering „Compendium of the Horrific”

 

Festering

„Compendium of the Horrific”

Caverna Abismal Rec. 2022

Mam znajomego, który dosłownie bombarduje mnie jakimiś gównianymi, niby śmiesznymi filmikami z Internetu. Zazwyczaj nawet ich nie odpalam, ale kiedyś się zdarzyło obejrzeć walkę bokserską, przed którą jakiś kozak cwaniakował tylko po to, by po trzech solidnych gągach leżeć na glebie. Tak mi się to właśnie przypomniało, bowiem włączając drugi album Festering przekonany byłem, że nie zrobi on na mnie większego wrażenie. Początek zdawał się to potwierdzać. Poleciało intro, wybrzmiała do bólu szwedzka gitara… Kurwa, znowu to samo, szwedzizna na starą nutę -  pomyślałem. No i zanim jeszcze płyta dobiegła końca siedziałem ze szczęką na kolanach i nie wiedziałem co się dzieje. Zacznę może od tego, że na tym krążku faktycznie nie ma absolutnie nic nowego. Klasyczny śmierć metal z lat dziewięćdziesiątych. Faktycznie mocno zainfekowany brzmieniem Entombed czy Dismember, ale nie będący kolejną, bezmyślną kalką klasyków. Poza charakterystycznymi sztokholmskimi melodiami Portugalczycy wpletli tu w genialny wręcz sposób wyraźne inspiracje Asphyx oraz chwilami mocno Bolt Throwerową motorykę. Dzięki temu ich muzyka zyskała niesamowity i przede wszystkim nieprzesadzony groove, pozostając jednocześnie staroszkolnie brutalna. Dziewięć, poza wspomnianym intrem, kompozycji to prawdziwe killery, przy których na żywo ludzie chyba sobie pourywają łby. Każda z nich jest odpowiednio zróżnicowana i daleka od grania jedynie na d-beacie. Tempo zmienia się tu w sposób nie pozwalający na nudę a gitarzyści co chwilę częstują wpadającymi w ucho akordami. I cudownymi, naturalnie płynącymi melodyjnymi solówkami. Wspomniałem o rytmie. Praca perkusji jest teoretycznie prosta, lecz wystarczy się wsłuchać by wyłapać zaskakujące zagrania, choćby zajebiście cykające blaszki w „Sweet Apples Gore”. Nie brak tu też blastów i znacznych wyhamowań, ale bez względu na tempo cały czas poziom adrenaliny we krwi nie opada, gdyż sposób w jaki panowie odświeżają tutaj nauki mistrzów sprzed trzydziestu lat jest, kurwa, mistrzowski! Ponadto brzmienie tych nagrań to organika, zapiaszczone gitary, delikatnie podbijający wszystko bas i wyraźne bębny. Pod tym względem Festering zdecydowanie poprawili niedociągnięcia towarzyszące im na debiutanckim „From the Grave” i poczynili znaczny krok wprzód. Zaskakująco wręcz duży. Słucham „Compendium of the Horrific” po raz dziesiąty i nadal nie mam ochoty go odstawiać. Obok hiszpańskiego Cruz jest to zdecydowanie najlepszy klasycznie deathmetalowy album na bazie szwedzkiej szkoły jaki w ostatnim czasie słyszałem. Koniecznie go sprawdźcie, bo to kurewsko dobry materiał.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz