„Chapter
II: Tales of Strife, Destiny, and Despair”
Independent
2022
O
w pizdę palec, prawie 78 minut trwa ta płytka. Iście mordercza długość dla
niezaprawionego w boju słuchacza, no ale
Doom Metal rządzi się swoimi prawami. Dwa najdłuższe wałki z tego krążka, czyli
epopeje: „A Chapter from the Book of Blood” (21:22) i „Drawning od the Three…”
(23:23) mogłyby w zasadzie spokojnie stworzyć samodzielny album, ale to już
temat na inną rozmowę. Wracamy zatem na właściwe tory. Jak już na początku
mimowolnie wspomniałem, drugi album Zaginionych Plemion Księżyca zawiera
szeroko pojętą muzykę Doom Metalową. Poza wyraźnymi powiązaniami z klasyką
gatunku spod znaku Black Sabbath, czy Saint Vitus zespół z pełną swobody
sprawnością porusza się także po bardziej Prog-Rockowych rewirach, mogących
kojarzyć się w pewien sposób choćby z twórczością Rush,czy też Deep Purple nie
stroniąc od nieco bardziej luźnych struktur wypełnionych rozszerzonymi, instrumentalnymi
wariacjami, czy segmentami żywych, przestrzennych syntezatorów. Napotkamy tu
również mocne kontrasty, gdzie niemal akustyczne faktury dźwięków z mistycznym
klimatem zderzają się z zagęszczonymi, tłustymi, przygniatającymi pasażamii
szaleństwem wirujących solówek, by ostatecznie pogrążyć się w wolniejszym
punkcie kulminacyjnym.Jak widzicie, mocno rozbudowana i czerpiąca z wielu
wpływów to muzyka. Pomimo swego bogactwa jest ona jednak spójna i zwarta bez
choćby chwili rozwarstwienia, a przede wszystkim jest ona zaskakująco naturalna
i tworzy jakby kolejne rozdziały zapomnianej, okultystycznej księgi. Bardzo
swobodnie płyną te dźwięki w przestrzeni i wyśmienicie się ich słucha, choć
należy pamiętać, że przeznaczone są one zdecydowanym ruchem ręki dla
zwolenników ciężkich, ale jednak klasycznych brzmień. Mimo że zgłębienie tego
albumu pochłania dużo czasu, to jednak uważam, że warto to zrobić (i to
najlepiej za jednym podejściem), gdyż kryje się w nim naprawdę cała masa
różnorakich smaczków i ornamentów, które potrafią zrobić wrażenie. Można je
bowiem przy każdym, kolejnym odsłuchu tej płyty odkrywać niemal na nowo i
delektować się nimi na wiele różnych sposobów, w zależności od potrzeb. Na
temat tej płyty można by pisać długo i namiętnie i zawsze znalazłoby się coś do
dodania. Ja mój wywód zakończę tak. Jeżeli drogi czytelniku uwielbiasz pławić
się w tradycyjnych dźwiękach z pogranicza Doom i Heavy Metalu zanurzonych w
oparach Prog-Rocka, to „Chapter II…” jest płytą, przy której wielokrotnie osiągniesz
prawdziwą rozkosz. Wiem, co mówię, sam tego doświadczyłem. Kawał zajebistej,
ciężkiej, klasycznej muzy.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz