„X”
Brucia Records 2022
Dawno
nie zaglądałem do krnąbrnej Republiki Białorusi, a tu okazuje się, że pod samym
nosem dyktatora coraz bardziej rośnie w siłę kwartet Krvvla, który w tym roku
nakładem Brucia Records wydał swój pierwszy album długogrający. Na początku
swej działalności kamanda ta pogrywała w klimatach instrumentalnego Post-Black
Metalu, a więc raczej dalej, niż bliżej moich muzycznych upodobań. Obecnie
jednak zespół przesunął swój muzyczny środek ciężkości zdecydowanie bardziej w
stronę popapranego Black Metalu, tak więc nie mogłem sobie już odmówić
zapoznania się z muzyką, jaka znalazła się na „X”. Ma ta płytka moc, to pewne,
ale prócz tego dźwięki te potrafią hipnotyzować i mamić z każdą sekundą wciągając
słuchacza w piekielną paszczę szaleństwa. Album ten, to ponura, obłąkana podróż
przez jałowe, mroczne pustkowia zaświatów, gdzie ludzkim bólem i przerażeniem
karmią się demony wszelakiego asortymentu. Po tych ze wszech miar słodkich i pożądanych
skrycie rewirach w każdym z zawartych tu 10 wałków prowadzą nas pełne zwrotów
akcji, nieubłagane, rozedrgane schizoidalnie bębny, pokręcone niczym piekielne
labirynty, grube linie basu, ponure wiosła wypluwające z siebie kaskady
dysonansowych riffów i potężnych, klaustrofobicznych, atonalnych akordów, oraz
chore, opętane partie wokalne. Muzyka, jaka
znajduje się na tej płycie, nieustannie zmienia tempo i nastrój,
utrzymując słuchacza w ciągłym napięciu, na granicy psychicznej wytrzymałości,
głównie przy pomocy fragmentarycznych melodii wywołujących transowy klimat
całości. Kiedy myślisz człowiecze, że sięgnąłeś już dna, dźwięki te spychają cię
w jeszcze głębsze, pierwotne otchłanie chaotycznej rozpaczy, deprawacji,
wściekłości, ucisku i upadku. No kurwa, potrafi ta płytka konkretnie przeorać
berecik, nie ma co. Jest w tym coś z Deathspell Omega, Au-Dessus, Cobalt, czy
Blut Aus Nord, jednak Krvvla ma na takie dźwięki swój patent, dzięki czemu „X”
jest popaprana w charakterystyczny, niepokojąco złowieszczy, wschodni sposób. Naprawdę
zaskoczył mnie ten album, ale o takie zaskoczenia to ja kurwa poproszę
częściej, zdecydowanie częściej. Myślę, że ta białoruska horda wyglądająca jak
stare pancury w niedalekiej przyszłości jeszcze nie raz wymiesza nam w dupach,
aż miło. Ja nie mam nic naprzeciw, tak więc już teraz czekam na kolejny,
miażdżący jaźń materiał tej grupy.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz