ASTRAL SPECTRE
„Phantom Nightmare” / „The
OathIsBroken” (2cd)
Northern
Silence Productions 2022
Już
raz w tym roku włodarze Północnej Ciszy dosyć poważnie mnie zaskoczyli, wydając
debiutancki album kanadyjskiego zespołu The Gates, o czy zresztą pozwoliłem sobie
napisać na łamach Apocalyptic Rites. Można powiedzieć, że teraz zrobili to
ponownie, wydając komplet materiałów niemieckiego, jednoosobowego projektu
Astral Spectre, choć już w zdecydowanie mniejszym stopniu. Hord ten pogrywa
bowiem, wg oficjalnej notki prasowej Black/Heavy Metal, choć ja skłaniałbym się
raczej do stwierdzenia, że stojący za zespołem Tenebros rzeźbi tradycyjny
Heavy/Rock przyozdobiony jeno poczerniałymi krawędziami, gdyż Czarci Metal
traktowany jest przez niego raczej marginalnie. Owa czerń przebija tu głównie z
delikatnie bardziej agresywnych wokali o nawiedzonym szlifie, które docierają
do słuchacza gdzieś tam, z piekielnych otchłani i równych, przykrytych nieco
całunem ciemności pasaży. Przy czym, jeżeli chodzi o Black Metalowe struktury
występujące w tej muzie, to inspiracje czerpane są tu zdecydowanie z wczesnych
lat tego gatunku, czyli z jego I fali i nieśmiertelnych produkcji Celtic Frost,
Venom, czy Bathory. Kręgosłupem twórczości Astral Spectre jest natomiast
niezaprzeczalnie tradycyjny Heavy/Rock z przełomu lat 70-tych i 80-tych.
Otrzymamy tu zatem w głównej mierze psychodelicznie brzmiące, zajeżdżające
kwasem, rockowe patenty sprzed bez mała pięciu dekad płynnie łączące się z
wczesnymi wpływami NWOBHM podjeżdżającymi pod początki Iron Maiden. Dla wielu
będzie to z pewnością szalone i ciężkostrawne połączenie, ale trzeba przyznać,
że Tenebrosowi udaje się całkiem sprawnie splatać ze sobą leżące na dość mocno
odległych od siebie biegunach, metalowe style w harmonijną całość, dodając do
tego także inne aspekty. Takim dodatkiem, który robi robotę, są niewątpliwie
niemal wszechobecne, przykurzone delikutaśnie organy Hammonda. Dodają one
zawartym tu wałkom nieco przestrzeni, ale nade wszystko sprawiają, że nad
całością unosi się progresywno-psychodeliczny, halucynogenny klimat. Dosyć
ciekawie prezentują się także zanurzone w oparach korzennego Doom Metalu senne,
melancholijne partie instrumentów dętych, drewnianych (flet, klarnet, saksofon),
które meandrują pomiędzy ponurym wokalem, a Heavy/Rockowymi fakturami.
Brzmienie obu materiałów jest koszerne i surowe (zwłaszcza znajdującej się na
drugim dysku demówki), jednak pasuje ono do tej zalatującej sympatycznie naftaliną i grzybem muzyki. Początkowo bardzo przyjemnie
słuchało mi się tego nieco innego podejścia do rockowo/metalowej materii,
jednak po kilku razach zaczęła mnie ta płytka jednak męczyć. Muzykę Astral
Spectre trzeba więc sobie chyba w pewien sposób dawkować, gdyż kilkukrotnie powtórzona
całość bardzo szybko potrafi zamulić. Komu mogę zatem polecić wydawnictwa
Astralnego Widma? Myślę, że te wibracje (przynajmniej po części) będą
odpowiadać fanom twórczości Midnight, Vultus, czy Nite, no i oczywiście jakiejś
tam części maniaków zakochanych w klasyce (choć myślę, że w przypadku tej grupy
problemem może być wokal). Ostateczną decyzję, czy w ogóle zabierać się za tę
płytkę pozostawiam zatem Wam, drodzy czytelnicy. Ja uważam, że mimo wszystko
warto. Na zakończenie z kronikarskiego obowiązku zaznaczę jeszcze tylko, że w
Northern Silence dostępna jest wersja 1 płytowa, zawierająca jedynie
„Phantom…”, jak i 2 płytowa, gdzie dodatkiem na drugim dysku jest demo „The
Oath…”. Dokonało się.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz