Skare
„Skare”
Amor Fati 2022
Skare
to kolejny enigmatyczny band, który we wrześniu zostanie wydany na winylu przez
Amor Fati, a wersją kompaktową zajmie się Dark Adversary Productions. Tym razem
jednak nie są to Belgowie, a „specjaliści” od blackmetalu, czyli
Australijczycy. Ich debiut zawiera pięć utworów, które przez trzydzieści pięć
minut, będą próbować przekonać słuchacza o tym, że muzycy z tamtego regionu, na
czarnej sztuce się znają. W tym przypadku może i tak jest. Riffy płyną tutaj w
szybkich i średnich tempach, niosąc ze sobą sporą dawkę melodii, a szkoda.
Gdyby muzycy zrezygnowali ze śpiewności akordów to mogłoby być dużo lepiej,
gdyż poza zasłaniającą wszystko melodyką, panowie szarpią za struny w całkiem
ciekawy sposób, tworząc dość połamane i agresywne riffy, a na niezłym poziomie
wokale podkreślają napastliwość kawałków. Niestety, żeby to wyłowić trzeba mocno
się wysilić. Panowie z Australii skomponowali po prostu przyjemny dla ucha
bleczur o niekiedy melancholijnym wydźwięku. Na ich nieszczęście takich płyt
jest mnóstwo na rynku, zatem ich start wyżej chuja nie podskoczy. Zapewne
utonie w oceanie jemu podobnych, aczkolwiek miłośników takiego „niby” black
metalu jest sporo więc jacyś odbiorcy mogą się znaleźć. Duży plus należy się za
pociągające brzmienie gitar, które jest twarde i skutecznie schładza
temperaturę. Podobnie jest z klawiszami, gdyż momentami przypominają kościelne
organy, co nadaje muzyce pewnej efektywności i zwraca na siebie uwagę. Cóż, ci
co oczekują od tego typu rzępolenia mroku, niech sobie darują. Tym drugim
polecam. Moim skromnym zdaniem Australia w starciu z sataniczną kreacją znowu
poległa.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz