piątek, 2 września 2022

Recenzja Hierophant „Death Siege”

 

Hierophant

„Death Siege”

Season Of Mist 2022

Po wielu latach przygody tego kwartetu z łączeniem w swej muzyce wpływów hardcore, grind i sludge, nastał moment na nowy etap twórczości. Panowie w 2016 roku postanowili udać się w rejony śmierć metalowe. Na wydanym wówczas „Mass Grave” słychać było jeszcze naleciałości wyżej wymienionych gatunków, ale główny trzon stanowił już death metal. Na najnowszej płycie ci włoscy muzycy poszli krok dalej i stworzyli rasowy black-death. Przez czterdzieści minut byłem atakowany przez wściekłe i brutalne riffy, które tworząc, zbliżającą się ku mnie z każdą minutą ścianę dźwięku, pozbawiały moje płuca powietrza. Wściekłe akordy pędzą tu w dość szybkim tempie upodabniając poszczególne numery do grania w stylu „war”. Brudne, wręcz gruzowate gitary generują bezlitosną mieszaninę chwytów, która bezwzględnie niszczy wszystko wokół. Pojawiające się niekiedy dysonanse dodatkowo odrealniają ich wymowę, a występujące tutaj również wpływy thrashu w postaci dzikich solówek, na dobitkę nadają całości jeszcze ostrzejszego oraz do granic psychotycznego charakteru. Wszystkiemu towarzyszą bas wraz z, na pierwszy rzut ucha, chaotyczną perkusją, odpowiednio kondensują i tak już gęstą lawę jaka wylewa się z głośników. Nie należy zapominać o wokalach, których barbarzyńskość wspomagana pogłosem robi niesamowitą robotę. Mając na względzie wcześniejsze produkcje Hierophant odnoszę wrażenie, że ta niejako nawet naturalna ewolucja, wyniosła ten band na zupełnie inny poziom i spowodowała, iż stali się oni ważnym graczem na tym poletku. Kojarzący się trochę z Corrupter „Death Siege”, to kawał dobrego czarnego jak noc death metalu, który bestialsko wdziera się w każdy centymetr naszej jaźni. Żeby nie oszaleć, trzeba się postarać. Zupełnie nieludzka to rzecz, ci goście są normalnie bez serca. Uwaga! Nie dla mięczaków!

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz