piątek, 9 września 2022

Recenzja SHAPE OF DESPAIR „Return to the Void”

 

SHAPE OF DESPAIR

„Return to the Void”

Season of Mist 2022


Jedna z ikon Funeral Doom Metalu, czyli Fińskie Shape of Despair powraca po siedmiu długich latach izolacji z przepastnych czeluści zimowego, nordyckiego królestwa i prezentuje nam swój nowy, piąty w dorobku krążek zatytułowany „Return to the Void”. Konkretnie przetoczyła się po mnie ta płytka, trzeba przyznać, a w kilku momentach zaburzyła nawet dosyć poważnie moje wewnętrzne poczucie psychicznego komfortu, ale tak po całości mnie jednak w glebę nie wjebała. Stało się tak, gdyż na tegorocznej produkcji Finów znaczna część gniotących potężnie, pogrzebowych struktur ustąpiła miejsca, zawiesistym co prawda i hipnotyzującym niezgorzej, ale jednak znacznie lżejszym w odbiorze Post-Metalowym fakturom dźwiękowym. Cały czas jednak bardzo dużo tu soczystego, smolistego Funeral Doom Metalowego grania opartego na wgniatających w glebę, masywnych bębnach, przeciąganych, bitumicznych, mrocznych riffach, zimnym parapecie i upiornych, ponurych, gardłowych growlach. Wyśmienitą robotę robią także na tej płycie rozbudowane, melancholijne partie solowe malujące przed słuchaczem krajobrazy nieskończonego smutku i rozpaczy. Często pełnią one także rolę swoistego spoiwa, wiążącego transowe, bardziej melodyjne, eteryczne, Post-Rockowe/Post-Metalowe pasaże do szpiku kości przesiąknięte grobowym zimnem z esencjonalnymi, miażdżącymi, majestatycznymi, tradycyjnymi w wyrazie i treści, żałobnymi tonami. Ten album jest jak dla mnie zdecydowanie zbyt falujący. Poszczególne walki (lub ich fragmenty), które po prostu w chuj wgniatają mnie w podłoże przeplatane są ze wspomnianymi tu już parokrotnie, powtarzającymi się niczym mantra, lżejszymi liniami przyozdobionymi często damskimi wokalami, które co prawda beret potrafią przeorać także niezgorzej, ale jednak wg mnie rozwadniają w dość znacznym stopniu ten materiał i sprawiają, że nie wyprowadza on ostatecznego ciosu. Mimo wszystko uważam jednak, że to naprawdę dobry album. Przygnębiających, mizantropijnych, obezwładniających niemal wibracji tu od groma, jest hipnotyczny, pogrzebowy trans, a i gęstego ołowiu o potwornej masie też sporo tu znajdziemy. Myślę więc, że „Powrót Do Pustki” może spodobać się zarówno fanom wczesnych dokonań Anathema, czy My Dying Bride, jak i miłośnikom Skepticism, Thergothon, Evoken, Ahab, Ea, Doom:VS, czy Esoteric. Zdania jednak nie zmienię, że ta płytka byłaby iście zabójcza, gdyby część występującego na niej smutnego pitolenia zamienić w potworny ryk grobowej Bestii.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz