Eclesios
„Halls Of Salvation”
Eisenwald 2022
Eclesios
to nowa kapela z Turyngii, w której udzielają się muzycy znani z takich black
metalowych projektów jak Mosaic czy Wolfhetan. Trzydziestego września dzięki
Eisenwald, świat usłyszy ich debiut. To co mają do zaproponowania na swoim
krążku, jawi się jako pięć kawałków mocno poczernionego death metalu. Oprócz
własnych pomysłów ci trzej muzycy całymi garściami czerpią z tradycji takiego
grania. Pełno tu odniesień do Morbid Angel, zwłaszcza gdy słyszymy pojawiające
się solówki, czy też połamane riffy w szybszych partiach, których w utworach
nie brakuje. Przechodzą one niekiedy w agresywne blasty, zalewając mózg ścianą
bestialskiego noisu. Momentami poszczególne akordy przypominają również
szwedzką szkołę, przywodząc na myśl Entombed, ale doświadczyć można wielu
skojarzeń z Incantation, Immolation, a w bardziej klimatycznych momentach z The
Ruins Of Beverast. Przez trzydzieści siedem minut gruzowate brzmienie płynie
niczym lawa, zmieniając tempa. Dostajemy tutaj ich pełen wachlarz. Od
klimatycznych i gniotących zwolnień, poprzez staroszkolne szarpanie strun w
średnich taktach, po szaleńcze zrywy. Niemcy nagrali całkiem ciekawy materiał,
łącząc najlepsze wpływy satanistycznego death metalu z nowoczesną stylistyką,
która wyłania się niekiedy w postaci delikatnych dysonansów i interesujących
sampli, nadającym całości nieco rytualny wymiar. Dodatkowo produkcja jest mocno
przybrudzona, podobnie jak wokale, które swą chropowatością doprowadzają
narządy słuchu do bólu. Frontman bezwzględnie wykrzykuje słowa, ścierając nasze
bębenki, że krew się leje z uszu. Znając strasznego ostatniego gniota Mosaic,
nie spodziewałem się po „Halls Of Salvation” niczego dobrego. Pozytywnie się
rozczarowałem. Dostałem dawkę gęstej smoły z wieloma smaczkami z przeszłości.
Zamiotło mną potwornie. Okropne, diaboliczne i gęste jak lasy Turyngii.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz