wtorek, 6 września 2022

Recenzja Eclesios „Halls Of Salvation”

 

Eclesios

„Halls Of Salvation”

Eisenwald 2022

Eclesios to nowa kapela z Turyngii, w której udzielają się muzycy znani z takich black metalowych projektów jak Mosaic czy Wolfhetan. Trzydziestego września dzięki Eisenwald, świat usłyszy ich debiut. To co mają do zaproponowania na swoim krążku, jawi się jako pięć kawałków mocno poczernionego death metalu. Oprócz własnych pomysłów ci trzej muzycy całymi garściami czerpią z tradycji takiego grania. Pełno tu odniesień do Morbid Angel, zwłaszcza gdy słyszymy pojawiające się solówki, czy też połamane riffy w szybszych partiach, których w utworach nie brakuje. Przechodzą one niekiedy w agresywne blasty, zalewając mózg ścianą bestialskiego noisu. Momentami poszczególne akordy przypominają również szwedzką szkołę, przywodząc na myśl Entombed, ale doświadczyć można wielu skojarzeń z Incantation, Immolation, a w bardziej klimatycznych momentach z The Ruins Of Beverast. Przez trzydzieści siedem minut gruzowate brzmienie płynie niczym lawa, zmieniając tempa. Dostajemy tutaj ich pełen wachlarz. Od klimatycznych i gniotących zwolnień, poprzez staroszkolne szarpanie strun w średnich taktach, po szaleńcze zrywy. Niemcy nagrali całkiem ciekawy materiał, łącząc najlepsze wpływy satanistycznego death metalu z nowoczesną stylistyką, która wyłania się niekiedy w postaci delikatnych dysonansów i interesujących sampli, nadającym całości nieco rytualny wymiar. Dodatkowo produkcja jest mocno przybrudzona, podobnie jak wokale, które swą chropowatością doprowadzają narządy słuchu do bólu. Frontman bezwzględnie wykrzykuje słowa, ścierając nasze bębenki, że krew się leje z uszu. Znając strasznego ostatniego gniota Mosaic, nie spodziewałem się po „Halls Of Salvation” niczego dobrego. Pozytywnie się rozczarowałem. Dostałem dawkę gęstej smoły z wieloma smaczkami z przeszłości. Zamiotło mną potwornie. Okropne, diaboliczne i gęste jak lasy Turyngii.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz