Cruz
„Confines De La Cordura”
Nuclear Winter 2022
Powstały
w 2012 roku w Barcelonie Cruz, po sześciu latach przerwy powraca ze swoim
drugim albumem i kopie dupska. Nowe dzieło tego kwintetu, to razem z intrem
siedem utworów, które stanowią czterdzieści jeden minut death metalowego
wpierdolu. Podobnie jak na poprzednim „Culto Abismal” tak i teraz Hiszpanie nie
spuszczają z tonu i zapierdalają przed siebie, mając w odbycie wszystkie
nowomodne trendy. Na pierwszy rzut ucha ich muzyka wydaje się być do cna
przesiąknięta szwedzką szkołą lat dziewięćdziesiątych, a skojarzenia z Entombed
czy Dismember od pierwszych akordów cisną się do głowy. Jednak już przy
bliższym zakolegowaniu się z „Confines De La Cordura” śmierć delikatnie zmienia
fatałaszki. Okazuje się, że pełno tu thrashowych i punkowych naleciałości,
dzięki którym materiał nabiera dodatkowej zadzierżystości. Chropowate gitary
kreślą chwytliwe riffy. Galopują one w szybkim tempie tylko niekiedy zwalniając.
Wtedy ujawnia się kostucha, dociążając brzmienie iczuć wyraźnie jej kosę na
szyi. Towarzyszy jej skoczna sekcja rytmiczna, która przygrywa rozkosznie,
nadając całości tego anarchistycznego sznytu, przez co słuchacz dostaje
normalnie glanem w mordę. Robotę finalizuje wokalista, który za pomocą nie
wysilonych growli, wykrzykuje swój manifest. Utwory pomimo wyraźnej, lecz nienachalnej
melodyjności mają agresywny i bezwzględny charakter. Muzycy nie patyczkują się
z odbiorcą i bez pardonu niszczą system. Ci panowie swoją najnowszą produkcją
udowadniają, że co stare nie musi być słabe czy też nudne. Klasyczne ujęcie
tematu cały czas daje rade, miażdżąc znaczną ilość współczesnych kapel, które w
swym kombinowaniu zatraciły sens takiego muzykowania, siląc się i pusząc nie
wiadomo z jakiej przyczyny. Miłośnikom dobrego grania z całego serca polecam.
Zajebista płyta, z której unosi się swąd „In Battle There Is No Law”, co stanowi
wartość dodaną i chuj.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz