„Morbid Extinction” (Ep)
Pulverised Records 2022
Indonezja
kojarzy mi się od zawsze z Brutal Death Metalowym mieleniem. I w sumie nie ma
się co dziwić tym skojarzeniom, gdyż zespołów preferujących ten gatunek jest
tam na morgi i hektary. Raz na jakiś czas wpada mi jednak w łapy produkcja,
która pokazuje, że w tamtym rejonie globu nie tylko bez opamiętania bestialsko
wyrywają wnętrzności słodko przy tym bulgocząc. Takim właśnie materiałem, który
ukazuje nieco inne (choć nie mniej brutalne), muzyczne oblicze tego kraju jest
najnowsza Ep’ka kwartetu z Dżakarty zwąca się „Morbid Extinction”. Masakre, bo to
o nich w tej chwili mowa, prezentują nam bowiem okrutną miksturę, w której
chropowaty, ziarnisty, w pizdu agresywny Crust Punk z początku lat 80-tych
łączy się w przerażającej harmonii z klasycznym, surowym Metalem Śmierci.
Powstała w ten sposób hybryda sieje totalny rozpierdol i niszczy obiekty,
ociekając przy tym wszelakim syfem i brudną intensywnością. Owa symbioza jest
niczym ogromny wir okrucieństwa, w który zostajesz bestialsko wessany, a
następnie rozerwany w nim na strzępy przy pomocy haków, ząbkowanych ostrzy i drutu
kolczastego. Na tę mroczną, ciężką muzykę wprost ze ścieku składają się
bezlitośnie napierdalające bębny, gruchoczący kości, mściwy bas, prujące wnętrzności riffy odwołujące się
momentami do charakterystycznej, skandynawskiej, śmiertelnej melodyki i ohydne,
plugawe growle dobiegające z samego dnia piekielnych czeluści. Ta gęsta ściana przesteru
i ryczącego, Old School Death Metalowego instrumentarium została na tym
materiale sowicie podlana agresywnym, kolczastym Crust Punkiem, niestabilną
fasadą zniekształceń i soczystym, szalonym D-Beatem, dzięki czemu te zwięzłe,
intensywne wałki potrafią dopierdolić tak, że klękajcie narody. „Morbid Extinction”
brzmi trochę tak, jakbyśmy wzięli przesycone zgnilizną, szorstkie podejście
Autopsy, czy Nihilist, połączyli to z twardą skorupą Amebix, Doom, czy
Discharge i dodali mały kawałek krwistego mięsiwa à la
wczesny Carcass, czy Defecation. Rozpierdalająca, w pizdu miażdżąca produkcja.
Warto w jej przypadku zaopatrzyć się w wersję Cd, gdyż prócz zawartych tam
oryginalnie 5-ciu utworów znajdziemy jeszcze wszystkie autorskie kompozycje z
Ep’ki „Crawling to Perdition” wydanej w 2018 roku. Ja to w każdym razie łykam
bez popitki i oczekuję na kolejne dojebanie z obozu Masakre. Mam nadzieję, że
tym razem będzie to już pełny album.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz