środa, 14 września 2022

Recenzja Hail Conjurer „Earth Penetration”

 

Hail Conjurer

„Earth Penetration”

SignalRex / BestialBurst 2022

Hail Conjurer to jednoosobowy projekt, który powstał na fińskiej ziemi za sprawą Harri Kuokkanena, znanego między innymi z Hooded Menace. Dość płodnie sobie on poczyna, gdyż od 2017 roku, kiedy to zaczął działać pod tą nazwą, właśnie wydaje swój szósty album, na którym po raz kolejny serwuje nam swój brudny i dalece odrealniony black metal. „Earth Penetration” to trzydzieści cztery minuty podróży w zimny i bezduszny kosmos. Próżno tutaj szukać lasów czy ośnieżonych gór i równin. Istnieje tylko nieprzepastna czarna pustka, gdzie w oddali jarzy się jedynie pierścień Einsteina. Cały ten obrazek kreowany jest w oparciu o piwniczne brzmienie instrumentów, które wytwarzają w średnim i wolnym tempie posępne i odbierające wszelką nadzieję riffy. Pomimo tej dość stęchłej produkcji muzyka posiada swoiście doomowy ciężar. To zapewne dzięki wysuniętemu na pierwszy plan basowi, który zagęszcza powietrze i powoduje, że jest naprawdę duszno. Głównemu instrumentarium towarzyszą urzekające syntezatorowe dźwięki, podbijając nierzeczywisty i wręcz transcendentalny wymiar tych siedmiu utworów. Odpowiednio użyte tu wokalizy doskonale pasują do głównej linii. Harri warczy niczym upiorny szaman z przestworzy, którego przysłał sam Yog-Sothoth, będący przecież kluczem i zarazem bramą do podróży w czasoprzestrzeni. Owa nie jawi się jako coś przyjemnego, to okrutna kraina, przed wstąpieniem do której, należy najpierw wyłupić sobie oczy, aby nie patrzeć na te wszystkie okropieństwa. Dusza tu nie istnieje, a tylko ciało. Cóż, najnowszy krążek tego Fina, jest niczym innym jak tylko bardzo oryginalnym spojrzeniem na black metal. Trochę przypomina wczesne ujęcie tego gatunku przez Samael czy Barathrum, a jego pozaziemski i tajemniczy charakter początki Arcturus. Dziwne to i skrajnie nieludzkie, ale ciekawe. Warto się zapoznać.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz