niedziela, 25 września 2022

Recenzja Severed Headshop „The Fuckening”

 

Severed Headshop

„The Fuckening”

Everlasting Spew 2022

Dziś, drogą randomowego wyboru, trafili do mnie ze swoją nową EP-ką na tapetę  panowie z Hameryki. Straszne z nich śmieszki, bo zdjęcia promocyjne porobili sobie w czarnych koszulach przyozdobionych krawatami w kolorach z katalogu Dulux i bukiecikami wrzosów w klapach. Ponadto pozy w jakich się na rzeczonych fotografiach pojawili nasuwają lekkie obawy co do ich orientacji, ale niech im tam będzie. Nie moja brocha. Przejdźmy zatem bezpośrednio do zawartości „The Fuckening”. Znajdziemy tu pięć kompozycji brutal death metalu z odrobiną wstawek grindcorowych jak i elementów bardziej nowoczesnych. No dobra, ale czy znajdziemy coś, co zadziała jak magnes? W moim przypadku niekoniecznie. To, co do mnie dociera to takie trochę granie z generatora. W dodatku skutecznie odpychające przez swoje wypolerowane brzmienie. I jest to niestety główna przyczyna, dlaczego nie jestem w stanie przekonać się do tego gatunku. Poza tym nie da się ukryć, iż muzyka Severed Headshop jest dość szablonowa. Z zegarmistrzowską precyzją przewidzieć można w którym miejscu panowie ruszą z kopyta, gdzie wyhamują a w którym miejscu pojawi się chwytliwy, rytmiczny akord. Fajnie, że nie jest to granie monotonne i zwrotów akcji całkiem tu sporo, lecz zbyt wiele w tych nagraniach elementów oczywistych. Wszystko, co zawarte zostało na „The Fuckening” zostało już wcześniej zagrane choćby przez Dying Fetus, czy częściowo także Misery Index. Sposób czerpania inspiracji wydaje mi się jednak zbyt dosłowny. Poza popierdoloną końcówką zamykającego całość „…And the Night Was Dark as Fuck” w zasadzie nic mnie tu nie zaskoczyło. Nie jest to może beznadziejne, bo dałem radę zrobić z Severeh Headshop trzy okrążenia bez większego ziewania, ale do mistrzostwa jednak daleko. Podejrzewam, że fani zwłaszcza pierwszego z wymienionych ciut wyżej zespołów łykną tą EP-kę bez większego marudzenia, ale dla mnie przeżyta właśnie przygoda definitywnie się zakończyła. Jak mnie najdzie ochota na klasyczny, brzmiący gładziutko death metal czy death grind to odpalę sobie coś „z tamtych lat”, bo mi to najzwyczajniej w świecie styka. Ale jak ktoś pragnie więcej, to proszę się częstować.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz