sobota, 3 września 2022

Recenzja Nordjevel „Gnavhol”

 

Nordjevel

„Gnavhol”

Indie Recordings 2022

Przedstawiać tej grupy chyba nikomu specjalnie nie trzeba. Działają już od 2015 roku i właśnie wydają swój trzeci krążek. Od samego początku nie było z nimi zbyt dobrze, ale odkąd dołączył do nich koleś, który w Morbid Angel się udzielał, jest tylko gorzej.Po raz kolejny Nordjevel nie zaskoczył, bo niby jak miałby to zrobić. Znowu otrzymałem jakieś pięćdziesiąt minut death metalu ubranego w black metalowe fatałaszki. Podobnie jak na poprzednim wydawnictwie mamy tutaj do czynienia z muzyką wyprodukowaną zgodnie z normą ISO 6, czyli w pomieszczeniu o czystości klasy 1000. Przez pięćdziesiąt minut sterylne instrumenty generują szybkie i zarazem agresywne riffy, którym wtórują dość średnie wokale. Pomimo użytych wielu zabiegów znanych z czarciego i śmierciowego grania jest całkowicie płasko. Ta swoista synteza wzorców zaczerpniętych z takich kapel jak Dark Funeral, Incantation, Marduk czy Immortal nie budzi żadnych emocji. Co prawda umiejętności tego kwartetu są niepodważalne tylko co z tego. Z black metalem nie ma to prawie nic wspólnego, a zwłaszcza w jego norweskiej formie. Począwszy od brzmienia poprzez rodzaj chwytów gitarowych i skończywszy na niby złowrogich wokalizach bliżej tu do syntetycznego muzykowania w oficjalnym nurcie i ukierunkowanego na sukces finansowy niż do zimnego i odhumanizowanego blacku. Wydźwięk utworów zamieszczonych na „Gnavhol” jawi mi się jako taki nordycki Behemoth. Zawarta w nich brutalność, agresja i diaboliczność są podane w bardzo atrakcyjnej formie. Niestety to tylko pięknie ubrana, lecz trędowata dziewczyna. Po zdjęciu stroju naszym oczom ukazuje się zepsute ciało. Najnowsza płyta Nordjevel jest doskonałym przykładem rozkładu jaki dopadł w pewnym momencie tą scenę. Smutne, ale prawdziwe. Niestety nic nie pomogły nawet ciekawe akordy, nienachalne melodie, smaczki gitarowe w stylu Funeral Mist oraz próba stworzenia na siłę mistycznej atmosfery. Fake black metal. Jak dla mnie skrajnie bezcelowe, chociaż na festiwalach pewnie się sprzeda. Sezonowi słuchacze kupią bez mrugnięcia, a tym czasem Ohlin i Aarseth w grobach się przewracają.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz