środa, 28 września 2022

Recenzja Kathaaria „To Be Shunned By All… As Centres Of Pestilence”

 

Kathaaria

„To Be Shunned By All… As Centres Of Pestilence”

EAL Productions 2022

Narodziny tego bandu datuje się na 1999 rok, a akt ten dokonał się na germańskiej ziemi. W jego skład wchodzi dwóch panów, którzy udzielali się między innymi w takich kapelach jak The Ruins Of Bevarast czy Pagan Altar. Jako duet pod nazwą Kathaaria nie są zbyt płodni, bo od momentu powstania nagrali dwie demówki i jednego longa w 2008. Ta podobno legendarna formacja powraca w tym roku z kolejnym pełnym wydawnictwem, na które składa się sześć utworów, dających czterdzieści osiem minut muzyki. Dźwięki płyną tutaj głównie w średnich i szybkich tempach, tylko niekiedy zwalniając. W nowoczesnym podejściu do riffowania słychać dość duże wpływy Deathspell Omega i czasami Shining. Zatem jak się każdy może domyślić w przypadku tych Niemców mamy do czynienia z modernistycznym podejściem do black metalu. Na „To Be Shunned By All…” znajdziemy mnóstwo połamanych akordów, wzbogaconych o wysmakowane tremolo. Występują tu również szybsze kanonady, przeradzające się w obowiązkowe na tego typu produkcjach dysonanse, z których z rzadka wyłaniają się diaboliczne choć krótkie solówki w stylu Trey’a Azaghtoth’a. Wszystkiemu towarzyszą całkiem ciekawe wrzaski gościa odpowiedzialnego za mikrofon. Wokalista bez wysiłku wydobywa z siebie stonowany growl, uatrakcyjniając materiał. Słuchając tego krążka nudzić się raczej nie można, gdyż granie potomków Karola Wielkiego jest dość pokombinowane, a struktura kawałków całkiem złożona. Pełno tu przejść z jednego tempa w drugie, tak samo ma się rzecz w przypadku riffów, które zmieniają się nieustannie co nadaje wałkom dodatkowej agresywności. Nie brakuje też charakterystycznego dla tego stylu plumkających gitar, które na dobre zadomowiły się w zreformowanym czarcim rzępoleniu. Wszystko ładnie i pięknie. Tylko nic z tego nie wynika. Długość kompozycji nuży. Diabła ani jakichś negatywnych emocji dopatrzyć się w tym nie mogę. Muzycy, owszem na swym rzemiośle się znają, ale żeby zaraz black metalem to nazywać, to chyba lekka przesada. Poprawnie i pomysłowo odegrana jakaś tam muzyka i tyle. Słucha się tego bez żadnych szczególnych doznań, choć zapewne wielbiciele wszystkiego co określić można jako „post”, coś na tej produkcji znajdą.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz