czwartek, 15 sierpnia 2024

Recenzja COLD IN BERLIN „The Body Is The Wound”

 

COLD IN BERLIN

„The Body Is The Wound” (Ep)

New Heavy Sounds 2024

Twórczość młodzieżowej grupy Cold In Berlin znalazła się w orbicie moich muzycznych zainteresowań gdzieś tak około roku 2015, kiedy to zespół wydal swą trzecią, dużą płytę zatytułowaną „The Comfort of Loss & Dust”. Przeorała me zwoje mózgowe ta produkcja naprawdę konkretnie i od tego czasu to, co robi ów angielski ansambl nieodmiennie towarzyszy mi w mej podróży poprzez świat dźwięków ciężkich, soczystych i hipnotycznych, acz niekoniecznie do końca oczywistych. Muzyka, jaką gra ten zespół to bowiem chora fuzja przytłaczającego, klasycznego w swym wyrazie Doom Metalu z powalającymi, transowymi strukturami zimnej fali, mocno zapiaszczonym Stoner’em i delikatnymi, na całe szczęście odniesieniami do chropowatego Post-Punka. Nie myśleliście jednak chyba, że tylko na tych składowych opiera się muzyka Zimna w Berlinie? W tych dźwiękach odnajdziemy także odniesienia do najlepszych produkcji zakwaszonego, psychodelicznego Rocka z lat 70-tych, progresywno-alternatywnego rozpasania rodem z ich rodzimych ziem, niepokojących wysoce brzmień elektronicznych, czy też elementów spod znaku Gothic, ale tego poważnego, starego Gothic, czyli nie mam tu na myśli śmiesznego, masowo produkowanego odłamu niemieckiego dla ubranych w lateks, pryszczatych nastolatków i innych niekochanych indywiduów. Muzyka Cold In Berlin wymyka się zresztą cały czas jednoznacznemu jej sklasyfikowaniu i w tym tkwi m.in. jej niezaprzeczalna siła oddziaływania na potencjalnych odbiorców. Mówi się także, że największą wartość ma twórczość, która potrafi przekonać do siebie niezdecydowanych, jak i oponentów. Jeżeli więc muzyka Cold In Berlin sponiewierała bardzo poważnie zatwardziałego wyznawcę metalu, takiego jak ja, to kurwa musi być dobra bez żadnego pierdolenia, czy rozdzierania szat. Szczerze polecam.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz