I, Cursed
„Death Holograms”
Inverse Records / Meara Music 2024
Krótko, szybko i po mordzie. Tak w skrócie można
podsumować nowe wydawnictwo fińskiego I, Cursed. Zespół ten to w zasadzie świeżynka na
muzycznym rynku, choć zameldowali się uprzednio splitem z Blood Service. Tamtych
piosenek nie było mi dane odsłuchać, więc kupmy się zatem na materiale nowym.
No jest to, jak już byłem uprzejmy wspomnieć, wpierdol. Taki krótki, treściwy i
z przytupem. Nie trwający nawet kwadrans, a zawierający siedem kawałków, więc
przeliczyć sobie to czasowo każdy zdoła. Chłopaki bynajmniej nie starają się
wychodzić poza muzyczne ramy. Serwują maksymalnie szybkie harmonie, raz
wkurwione, niemal grindowo, raz bardziej chwytliwe, podchodzące pod brutalny
death metal. Muzyka ta znacząco podnosi ciśnienie, więc gdybyście przy tym
chcieli się napić kawy, to efekt może być zbyt spotęgowany, i możecie doznać
wylewu. Muzyka I, Cursed jest bowiem na maksa wkurwiona i sprzyjająca wzmożonemu
wydzielaniu adrenaliny. Ha, pewnie podejrzewacie zatem, że „Death Holograms” to
jednostajny łomot. A tu ni chuja. I w tym cała zabawa, bo panowie potrafią
także w piosenki wolniejsze. A w nich też bynajmniej nie brakuje brutalności.
Powiedziałbym nawet, że te wolniejsze numery mają większe pierdolnięcie, niż
klasyczny nakurw. A dowodzi to jednego. I, Cursed potrafią poskładać stare
wzorce (patrz: Misery Index, Dying Fetus) na swój własny sposób. Nie zależy im,
bynajmniej, na oryginalności, bo w sumie po co? Finowie swoją nową EP-ką podnoszą
w górę rękę, niczym początkujący uczeń, który ma coś sensownego do powiedzenia.
A ma. I, Cursed w sposób dobitny zgłasza swoją obecność na scenie death/
grindowej. Rzućcie na nich okiem / uchem, bo myślę, że może z tego za jakiś
czas wyrosnąć niezły napierdalator. „Death Holograms” jest na pewno godną zajawką.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz