- FOR ENGLISH SCROLL DOWN -
Urza
/ Celliophis
„Dawn of a Lifeless Age”
Aesthetic Death 2024
Muszę przyznać, że przez jakiś czas nie słuchałem
zbyt wielu płyt z muzyką klasycznie doom/death metalową. Może dlatego, że
ciężko jest mi znaleźć warte zachodu zespoły, przy których zatrzymałbym się na
dłużej. Do sprawdzenia splitu dwóch niemieckich składów zachęciła mnie okładka. Patrząc na nią można
wysuwać, mimo jej całkowitej prostoty, ciekawe interpretacje. Dodatkowo, ale to
już po zapoznaniu się z zawartością muzyczną „Dawn of a Lifeless Age”, okazuje
się, iż doskonale pasuje ona do tego, co prezentują nam Urza i Celliophis. Co
prawda jesień jeszcze nie nadeszła, ale przekonany jestem, że przy dźwiękach tego
wydawnictwa liście zaczęłyby szybciej spadać z drzew. W zasadzie muzyka obu
ekip jest do siebie bardzo zbliżona, pod wieloma względami. Z tego też powodu
postanowiłem potraktować ten split jako muzyczną całość, a nie pojedynek dwóch
oddzielnych tworów. Zarówno Urza jak i Celliophis czerpią koparką z lat
dziewięćdziesiątych, wydobywając najcięższe składowe tworzące wówczas
wspomniany na wstępie gatunek. Wszystkie cztery zamieszczone tutaj utwory są
długie, bowiem żaden z nich nie trwa mniej niż dziesięć minut. Ze wszystkich
wylewa się prawdziwy smutek i przygnębienie. I bynajmniej nie mam na myśli
słodkich łez, lecz prawdziwie gorzkie, nostalgiczne wibracje. Muzycy opierają
swój warsztat głównie na instrumentach podstawowych, zadając ciosy, ciężkie
niczym uderzenia kafara, przy użyciu gitarowych akordów, nie zakłócanych
niepotrzebnie, jak to nierzadko bywa, klawiszowymi pasażami. Mimo iż całość
płynie sobie niespiesznie, niczym wijący się w gąszczu lasu strumyk, nie ma
mowy o jakiejś powtarzalności pomysłów czy nudzie. Niemcy bardzo umiejętnie
budują nastrój swoich kompozycji, balansując między ciszą przed burzą, a samą
burzą. Nie usłyszycie na tej płycie śpiewanych wokali, jedynie głęboki, staro
szkolny growl, wylewający swoje żale i będący przewodnikiem po kreowanym przez
oba zespoły świecie. Szarym świecie. Gdybyście byli ciekawi dosłownych
porównań, to wymienię choćby wczesny October Tide czy Ahab. Bardzo mocno wciąga
ten materiał i stanowi fantastyczny przykład podtrzymywania tradycji doom/death
metalowych w najczystszej, nieskażonej przesłodzonymi dodatkami postaci. Warto
sprawdzić, zaglądając przy okazji do wcześniejszych dokonań obu zespołów.
-
jesusatan
Urza /
Celliophis
‘Dawn of a
Lifeless Age’
Aesthetic Death
2024
I have to admit
that I haven't listened to too many albums of classically doom/death metal for
a while. Maybe it's because I find it hard to discover worthwhile bands that I
would stop at for longer. I was encouraged to check out the split of the two
German line-ups by the cover art. Looking at it, interesting interpretations
can be put forward, despite the picture’s utter simplicity. In addition, but
this comes after getting acquainted with the musical content of ‘Dawn of a
Lifeless Age’, it turns out that it fits perfectly with what Urza and
Celliophis are presenting. Well, autumn hasn’t arrived yet, but I am convinced
that with the sounds of this release, leaves would start falling from the trees
faster. In fact, the music of both bands is very similar, in many ways. For
this reason, I decided to treat this split as a musical whole, rather than a
duel of two separate creations. Both Urza and Celliophis take a dig at the
nineties, bringing out the heaviest components that made up the genre mentioned
in the introduction at the time. All four tracks included here are long, as
none of them lasts less than ten minutes. There is a real sadness and gloom
pouring out of all of them. And I by no means have sweet tears in mind, but
truly bitter, nostalgic vibes. The musicians base their craft mainly on basic
instruments, delivering blows as heavy as a pile driver's hits, using guitar
chords, not unnecessarily disturbed, as is often the case, by keyboard
passages. Although the whole thing flows along unhurriedly, like a stream
meandering through a forest, there is no question of any repetition of ideas or
boredom. The Germans very skilfully build the mood of their songs, balancing
between the calm before the storm and the storm itself. You won't hear any
clean vocals on this album, only a deep, old-school growl, pouring out their
grievances and acting as a guide to the world created by both bands. A grey
world. If you were curious about literal comparisons, I would mention early
October Tide or Ahab, for example. This material is very addictive and a fantastic
example of keeping the doom/death metal tradition alive in its purest,
unadulterated form. The split is worth checking out, while taking a look at
both bands' earlier work as well.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz