Other
World
„Tenebrous”
Debemur Morti Prod. 2024
Other World pochodzą ze Stanów i grają atmosferyczny
black metal. Tyle przynajmniej w pierwszej chwili można wyczytać w Internetach.
Nic zatem dziwnego, że podchodziłem do „Tenebrous” niczym pies do jeża. Wielokrotnie
bowiem powtarzałem, że amerykański black metal nie do końca mi służy. A końcu
jednak się skusiłem i… absolutnie nie żałuję. Okazuje się bowiem, że i za
wielką kałużą czasem potrafią dobrze pogłówkować. Drugi, wydany w dziewięć lat
po debiucie, duży materiał zespołu to naprawdę ciekawa, choć niekoniecznie
oryginalna muzyka. Przede wszystkim materiał ten jest „jakiś”. Nie ma tutaj
nudnego smęcenia czy lulania słuchacza nic nie wnoszącymi klawiszowymi
pasażami. Owa atmosferyczność ma w przypadku Other World bardzo drapieżną
twarz. Panowie nie stronią od sięgania do nowoczesnej szkoły black metalu,
zatem ich kompozycje bardzo często budowane są na melodyjnym, hipnotycznym
riffowaniu. Ilość przeciągnięć, czy też powtórzeń, każdej linii jest jednak bardzo
uważnie wyważona, co nie powoduje, że zaczynamy zastanawiać się, kiedy dana
harmonia w końcu się zmieni. Ponadto tempo, w jakim Jankesi się poruszają,
całkiem często się zmienia. Dzięki temu, poza chłodnymi tremolo czasami mocno
zwalniamy i zaczynami brodzić stopami w błocie, tudzież wciągającym
niespiesznie bagnie. Tak dzieje się choćby w „Agony Exhaled by Mist”, gdzie
przy śpiewanych liniach wokalnych tasujących się z klasycznym charkotem, można
przez chwilę poczuć klimat podobny do wikińskiego okresu Bathory, albo, by było
chłopakom geograficznie bliżej, Agalloch. Dla kontrastu, kolejny na liście
„Ash, Teeth & Bone” to wściekła zamieć na pełnej szybkości, zawierająca
melodię kojarzącą się bardzo mocno z Bolzerowym stylem kostkowania. Zresztą, gdyby
album ten rozłożyć na części pierwsze, to porównań znaleźlibyśmy o wiele
więcej. Nie stoi to jednak na przeszkodzie, by z pomysłów już gdzieś wcześniej
słyszanych stworzyć płytę naprawdę intrygującą. Tym bardziej, że nawet jeśli
wzorce są tutaj wyraźnie słyszalne, to są to jedynie wzorce, a nie sklejanie
cudzych pomysłów na łapu capu. „Tenebrous” to łącznie niemal czterdzieści minut
naprawdę dobrego, wzorowo wyprodukowanego grania. Jest to muzyka, która też z
czasem rośnie i po kilku rundkach ciężko się od niej oderwać. Dlatego też,
jeśli nie znaliście dotychczas tego amerykańskiego tworu, to zachęcam do
sprawdzenia. Bo zakładając z automatu, że atmosferyczny black metal z metką „Made
in USA” ssie pałę, możecie czasem coś ciekawego przegapić.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz