czwartek, 22 sierpnia 2024

Recenzja Servant „Death Devil Magick”

 

Servant

„Death Devil Magick”

AOP Records 2024

Chodzi tu oczywiście o ten niemiecki Servant, bo cztery pozostałe i wszystkie z USA już dawno głosu nie dały, a Teutoni we wrześniu powrócą z trzecim albumem. Ci, którzy znają ten zespół (ja jak dotąd nie) wiedzą zapewne czego mogą się po najnowszym wydawnictwie tego kwartetu spodziewać. Niezmiennie jest to melodyjny black metal o dość agresywnym wyrazie, który Saksończycy zapodają za pomocą dość agresywnego oręża jakim są generowane przez ich zimne gitary riffy i tremolo. To chwytliwy i zmasowany zarazem atak, nacierający w zmieniającym się tempie. Panowie napierdalają z różnym natężeniem, lecz dominuje to szybkie, a huragan jaki wytwarza bywa momentami dość bolesny. Harmonijność w wykonaniu Servant nie ma jednak nic wspólnego ze skandynawskimi kreacjami, które swym naiwnym charakterem mogą co najwyżej przyprawić o ból brzucha ze śmiechu. Niemcy przy tworzeniu swoich nut używają dużego ładunku emocji. Z ich muzyki wyraźnie wypływają bezsilna wściekłość i mrok. Nie ma tu miejsca na ckliwe przytupajki i gwiezdne pasaże, a żadna z trzech płyt tej kapeli nie jest w kolorze niebieskim. Szybkie akordy Servant ostro wbijają się klinem w rzeczywistość, chłoszcząc ją i mieląc lodowatymi nawałnicami, które przeplatają klimatycznymi zwolnieniami, przypominającymi chwilami szkołę grecką. Wpuszczają w ten sposób do swoich aranżacji nieco magii i czarnej melancholii w czym pomagają użyte na tym krążku klawiszowe liźnięcia. Ogólnie rzecz biorąc, „Death Devil Magick” to intensywny black metal, którego pomimo jego momentami wojowniczego i bezkompromisowego charakteru łatwo się słucha. Poza chwytliwym kostkowaniem pozwala na to niewątpliwie bardzo dobra produkcja, która uwypukliła mocne beczki i świetne linie basu, podbijając dynamikę kompozycji. Melodyjnie, lecz ponuro, co podkreślają zdecydowane wokale. Fanom takiego grania polecam.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz