poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Recenzja DUINDWALER „In Het Heemskerks Duin”

 

DUINDWALER

„In Het Heemskerks Duin”

War Productions 2024

Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale od pewnego czasu można zaobserwować, iż niejako na naszych oczach kształtuje się nurt, który można nazwać Holenderską frakcją Black Metalu. Coraz więcej zespołów z kraju tulipanów buduje odważnie swą własną, twórczą tożsamość  i rzeźbi w czarnej materii w specyficzny i charakterystyczny dla siebie sposób. Duindwalerto właśnie jednoosobowy hord z Heerhugowaard w Holandii Północnej, potwierdzający w pewnym stopniu mą odważną tezę, wyrażoną na początku, za którego istnienie i wszelakie przejawy aktywności odpowiada całkowicie Daan Bleumink znany także z Hellevaerder, Infantry, czy też Whore of the Underworld. W pierwszym kwartale Roku Bestii 2024 ukazał się pierwszy, pełny album owego projektu i możecie mi wierzyć, krążek to wyborny. Surowy, przepełniony chłodem, ponury, mizantropijny, bezkompromisowy, nasycony ciemnością i złowieszczymi wibracjami. „In Het Heemskerks Duin” to zatem materiał pełen jadowitych, hipnotycznych riffów, ortodoksyjnie wibrujących, zimnych gitarowych warstw tremolo, siarczystych bębnów, niszczącego basu o ciężkich wykończeniach, oraz złowrogich, apokaliptycznych, posępnych wokaliz w narzeczu holenderskim, które nadają całej płycie gorzkiego, depresyjnego z lekka posmaku. Muzyka, jaką wykonuje Wydmowy Wędrowiec,  posiada rygorystycznie uporządkowaną, twardą, germańską architekturę kompozycyjną o transowym charakterze i mizantropijnej aurze, nie brak w niej także surowego dotyku nienawistnej, skandynawskiej diabelszczyzny, a i odrobina pierwotnego plugastwa dobrze znanego ze szkoły francuskiej także od czasu do czasu wyraźnie manifestuje tu swą obecność (a przynajmniej ja tak to widzę w przypadku tej płyty). Oczywiście jakichkolwiek inspiracji byśmy w przypadku tej produkcji nie słyszeli i nie rozpatrywali, cała koncepcja albumu oparta jest na latach 90-tych i hołduje zdecydowanie ortodoksyjnej formie Black Metalu, co jest faktem niezaprzeczalnym. No i takie rozwiązanie było moi drodzy bez dwóch zdań słuszną koncepcją, dzięki temu bowiem powstał wyborny, zaprawiony mrokiem, diabelnie niepokojąc esencjonalny album, który pokazuje, że warto śledzić dalsze poczynania Duindwaler, jak i bacznie obserwować czarcią scenę w Holandii. Dobra wystarczy już tego pierdolenia. Mnie się ten album w chuj podoba i uważam, że jest to bezwzględnie zakup obowiązkowy dla wszystkich maniaków piekła i czerni.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz