Sacrilegious Crown
“Observances of the
Apophatic Ordeal”
Nithstang Productions 2024
Mimo iż “Observances of the Apophatic Ordeal” to już
trzeci pełen album tego włoskiego, jednoosobowego projektu, to jakoś wcześniej
nie miałem okazji się z jego muzyką zapoznać. Może dlatego, iż poprzednie
wydawnictwa Sacrilegious Crown ukazywały się pod banderą labeli, do których
niezbyt często zaglądam. Tym razem jednak nowy materiał został mi podsunięty
pod nos, a dokładniej znalazłem go w skrzynce pocztowej. Wydanie
minimalistyczne. Ot, czarna kasetka, wkładka zawierająca jedynie tytuły
utworów, czarno – biała okładka… Pomyślałem w pierwszej chwili, że będzie to
asłuchalne bzyczenie w stylu niektórych blackmetalowych hord portugalskich,
jednak kiedy już taśma zaczęła się kręcić, straciłem rachubę czasu, powietrze
stało się gęste i zapanowały egipskie ciemności. Tak, muzyka Sacrilegious Crown
faktycznie jest równie minimalistyczna, co wydanie rzeczonej taśmy. Ma jednak
coś, czego podrobić ani oszukać się nie da. Absolutnie podziemny, czarci i
ociekający smolistą czernią klimat. Poszczególne akordy przewijają się tutaj
bardzo powoli, często na wielokrotnym zapętleniu, budując nastrój przerażenia i
hipnotyzując swoją jadowitą prostotą. Sekcja rytmiczna także nadaje rytm bardzo
oszczędnie, można powiedzieć, że wręcz mechanicznie, co momentami kojarzyć się
może z naszym rodzimym Nekkrofukk. W tle, jakby zza teatralnej kurtyny dochodzą
z kolei demoniczne, cierpiętnicze wokale, od których naprawdę można dostać
gęsiej skórki. Całość płynie niespiesznie, infekując z każdą minutą coraz
bardziej. Dodatkowo κενός wplata w swoje kompozycje nieco elementów z gatunku
ambient / noise, a że są one niebanalne, to jeszcze bardziej potęgują unoszący
się nad muzyką nastrój grozy. Słuchając tego krążka można niemal dosłownie
poczuć zapach śmierci, choć z drugiej strony, aby tak się stało potrzebne są
dwie rzeczy. Po pierwsze, całkowite oderwanie się od świata realnego.
Sacrilegious Crown nie da się słuchać za dnia, jednym uchem. W te dźwięki
trzeba wejść całym sobą. I rzecz druga – cierpliwość. Oceniając „Observances of
the Apophatic Ordeal” po jednym fragmencie absolutnie nie doświadczymy tego, co
autor chciał nam przekazać. Będzie to niczym zdanie wyrwane z kontekstu. Ten
album to zwarty monolit, podróż w zaświaty, w której pominięcie choćby jednego
przystanku zaburza jego wizję. I nawet jeśli nie jest to rzecz odkrywcza, a nie
jest, to wszelkie składowe zostały tu użyte w perfekcyjnej równowadze. Ciężko
zrobić to lepiej.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz