The Bastard Within
“Better Dead Than Friends”
Immortal
Souls Productions 2019
Chodziłem
sobie pewnego dnia po chałupie w poszukiwaniu jakiegoś szybkiego strzału na
pysk. Wiecie, czegoś co by mnie sponiewierało, wypluło i pizdnęło w kąt. Wtedy
właśnie natknąłem się na międzynarodowy The Bastard Within i ich debiutancki
album. Dwadzieścia dwa numery w niecałe
trzydzieści minut, ależ to będzie petarda! Dodatkowo lista gości na tym krążku
mogła jawić się dość imponująco. Na „Better Dead Than Friends” swoich
umiejętności użyczyli bowiem choćby Jason
Netherton z Misery Index, Trevor z Sadist czy Mara Lisenko z Mara. No i kurwa,
no i chuj! Tak też całą historię można podsumować. Coś, co miało być w moim
wyobrażeniu niezłą petardą okazało się zwykłym kapiszonem w dodatku nieco
wilgotnym. Z wielkim rozczarowaniem muszę stwierdzić, iż The Bastard Within
narobił szumu znanymi nazwiskami a serwuje nam zwykłą mizerię. Utwory zawarte
na tym krążku zamiast kopać w dupę i łamać kości co najwyżej straszą starszym bratem. Owszem mamy tutaj ekstremalnie podkręcone tempa i perkusję szatkującą
wszystko co w zasięgu jej rażenia, jednak same utwory są po prostu dość
jednostajne i najzwyczajniej w świecie nudne. Już podczas piątego z nich
zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno chcę tego dalej słuchać. Wszystko co
panowie nam serwują jest drugiej kategorii i mocno już nieświeże. W zasadzie
ciężko znaleźć cokolwiek, co przykuwałoby ucho na dłużej. Może takim wyjątkiem
jest szósty na liście „The Solution”, w którym pojawia się rytmiczny Misery
Index’owy riff a głowa w końcu ma przy czym się pobujać. Nieźle buja też „Thinks”,
jednak czymże to jest w odniesieniu do całej płyty? Reszta jest tak oklepana,
że nie zostawia absolutnie nic w głowie. Jak to też zazwyczaj bywa w przypadku death/grindu,
także tutaj mamy do czynienia z dwoma
rodzajami wokalu – wrzeszczanym i niskim, rzygającym, lecz dialogi między nimi
też są totalnie oczywiste i przewidywalne. Starałem się słuchać tego krążka na
kilka możliwych sposobów w nadziei, że w końcu coś zaskoczy. Po kilku
odsłuchach dałem sobie siana. Najwyraźniej nie każdy jest w stanie stworzyć
jakieś konkretniejsze środki pirotechniczne. The Bastard Within leci do kibla a
ja sobie dla odtrutki zapodam nasz krajowy Straight Hate, chociażby.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz