piątek, 6 grudnia 2019

Recenzja The Bastard Within “Better Dead Than Friends”


The Bastard Within
“Better Dead Than Friends”
Immortal Souls Productions 2019

Chodziłem sobie pewnego dnia po chałupie w poszukiwaniu jakiegoś szybkiego strzału na pysk. Wiecie, czegoś co by mnie sponiewierało, wypluło i pizdnęło w kąt. Wtedy właśnie natknąłem się na międzynarodowy The Bastard Within i ich debiutancki album.  Dwadzieścia dwa numery w niecałe trzydzieści minut, ależ to będzie petarda! Dodatkowo lista gości na tym krążku mogła jawić się dość imponująco. Na „Better Dead Than Friends” swoich umiejętności  użyczyli bowiem choćby Jason Netherton z Misery Index, Trevor z Sadist czy Mara Lisenko z Mara. No i kurwa, no i chuj! Tak też całą historię można podsumować. Coś, co miało być w moim wyobrażeniu niezłą petardą okazało się zwykłym kapiszonem w dodatku nieco wilgotnym. Z wielkim rozczarowaniem muszę stwierdzić, iż The Bastard Within narobił szumu znanymi nazwiskami a serwuje nam zwykłą mizerię. Utwory zawarte na tym krążku zamiast kopać w dupę i łamać kości co najwyżej straszą starszym bratem. Owszem mamy tutaj ekstremalnie podkręcone tempa i perkusję szatkującą wszystko co w zasięgu jej rażenia, jednak same utwory są po prostu dość jednostajne i najzwyczajniej w świecie nudne. Już podczas piątego z nich zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno chcę tego dalej słuchać. Wszystko co panowie nam serwują jest drugiej kategorii i mocno już nieświeże. W zasadzie ciężko znaleźć cokolwiek, co przykuwałoby ucho na dłużej. Może takim wyjątkiem jest szósty na liście „The Solution”, w którym pojawia się rytmiczny Misery Index’owy riff a głowa w końcu ma przy czym się pobujać. Nieźle buja też „Thinks”, jednak czymże to jest w odniesieniu do całej płyty? Reszta jest tak oklepana, że nie zostawia absolutnie nic w głowie. Jak to też zazwyczaj bywa w przypadku death/grindu, także tutaj mamy do czynienia z dwoma rodzajami wokalu – wrzeszczanym i niskim, rzygającym, lecz dialogi między nimi też są totalnie oczywiste i przewidywalne. Starałem się słuchać tego krążka na kilka możliwych sposobów w nadziei, że w końcu coś zaskoczy. Po kilku odsłuchach dałem sobie siana. Najwyraźniej nie każdy jest w stanie stworzyć jakieś konkretniejsze środki pirotechniczne. The Bastard Within leci do kibla a ja sobie dla odtrutki zapodam nasz krajowy Straight Hate, chociażby.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz