Fuil
Na Seanchoille
„The
Crossing”
Me Saco Un Ojo / Tour De Garde
Zaciekawiło
mnie to wydawnictwo z dwóch powodów. Pierwszym była intrygująca nazwa, cholera
wie co oznaczająca. Drugim była okładka albumu, którą stanowi jeden z obrazów
Zdzisława Beksińskiego. Niestety, trzeciego powodu nie dostarczyła sama muzyka.
„The Crossing” to drugi album tego jednoosobowego projektu zawierający jeden,
za to trwający niemal pół godziny utwór. Może to i dobrze, bo gdyby ten krążek
zawierał dwa takie kloce, zapewne nie dotrwałbym do końca. W zasadzie właściwej
muzyki jest tu o wiele mniej, gdyż pierwsze jedenaście minut stanowi totalne
męczenie buły w wykonaniu jakiejś niewiasty śpiewającej może i ładnie, ale w
kategorii wiejskiego „Mam Talent”. Owemu ludowemu zawodzeniu akompaniuje gitara
akustyczna, jakieś klawiszowe pasaże w tle a następnie szum morza, albo oceanu,
nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić. Potem następuje etap drugi, czyli
nagła black metalowa eksplozja wspomagana jakimiś celtyckimi instrumentami, cholera
wie co to za krowie dzwonki. Wokalny ster przejmuje pan, a czyni to w
charakterze bardzo podobnym do Burka z budy u Krawczyka z naprzeciwka. W rzeczy
samej, krzyki na które nałożono sporo efektu brzmią jak szczekanie i raczej
śmieszą niż intrygują. Riffy w tym fragmencie są banalne i jednostajne jak
jebanie na Glempa. Perkusja wali również na jedno kopyto a brzmienie tego
instrumentu jest tak rozklekotane, że Pat i Mat ustawiliby je lepiej. Gdzieś w okolicach dwudziestej pierwszej
minuty hałas się kończy i przechodzimy do klimatycznego wyprowadzacza w
postaci instrumentów dziwnych, gitary akustycznej i szumu morza, lub oceanu,
nadal nie jestem pewny. Nudne to jest jak sto chujów i sam się sobie dziwię, iż
chciało mi się tego odsłuchać aż dwa razy. Trzeciego nie będzie. Jeśli jeszcze
kiedyś dotrze do mnie jakiś materiał Fuil Na Cośtam, jego lot do kosza będzie
szybszy niż sprinterski mistrz karaluch po włączenia światła o drugiej w nocy w
rumuńskim hostelu. Szkoda na coś takiego czasu.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz