sobota, 28 grudnia 2019

Recenzja Summon "Helios"


Summon
"Helios"
Godz Ov War 2010

Niecałe dwa lata po wydaniu debiutu portugalski Summon powraca, tym razem z krótszym materiałem, który z początkiem lutego ukaże się pod banderą krajowej Godz ov War. Kto zdążył zaznajomić się z "Parazv II Zilittv", ten powinien wiedzieć czego się po tym wydawnictwie spodziewać, prawda? I tak i nie. Owszem, trzy prezentowane na tym krążku numery to nadal gruzowy, ciężki jak jasna cholera death metal z charakterystycznym smolistym zapachem. Portugalczycy świetnie budują swoją wizję sonicznego piekła gniotąc niemiłosiernie ciężkimi gitarowymi akordami. Wolniejsze fragmenty mieszają się z nielicznymi przyspieszeniami, jednak do szybkości światła jeszcze im trochę daleko. Zresztą nie o to tutaj chodzi, gdyż całość ma za zadanie tworzyć odpowiedni klimat a nie ścigać się ze strusiem. O wiele trudniej bowiem nagrać album, który po prostu przykuwa uwagę i intryguje, a to się Summon udało doskonale. W porównaniu z debiutem odnajdujemy tu jakby więcej staroszkolnych wzorców, choć wszystko i tak podtopione jest w gorącym ołowiu. Wokale jawią się niczym głosy opętańców przykutych do ściany piekieł a zastosowane na nich efekty specjalne nadają im dodatkowej głębi. Opowiadają natomiast historię boga słońca, której ludzkie uszy dotychczas nie słyszały. Ponadto "Helios" brzmi zaskakująco surowo. Gitary są tym razem nieco mocniej wycofane a na pierwszy plan wysuwają się bębny, dzięki czemu ten materiał brzmi niemal jak nagrany w garażu i ma poniekąd demówkowy charakter. Można powiedzieć, że Summon zrobił coś zgoła odmiennego, przeciwnego do ogólnie przyjętego trendu, mianowicie cofnął się w rozwoju. Te niemal dwadzieścia minut będzie dla niektórych tym, co odnalezienie w Internecie fotki ulubionej gwiazdy porno bez makijażu. Zaskakujące jest także zakończenie tej EP-ki. Ostatnie pięć minut "Helios III" to pewnego rodzaju postludium pełne tajemniczych, mrocznych odgłosów i szeptów wzywających greckiego boga. Mimo iż nie jest to materiał w żaden sposób odkrywczy, słucha się go z nieskrywaną przyjemnością. Każdy fan gruzu może łapać ten mini bez wahania. Zwrotów nie przewiduję.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz