poniedziałek, 30 grudnia 2019

Recenzja Igne Crematur "The Last Witch"


Igne Crematur
"The Last Witch"
Okaleczenie Productions 2019

Oto mam przed sobą EP-kę nowego krakowskiego tworu wydaną niedawno na kasecie przez Okaleczenie Productions. Słucham sobie tego materiału któryś-tam już raz i jakoś za cholerę nie mogę ruszyć z miejsca i zdecydować czy ten materiał mi się podoba czy też nie. Na "The Last Witch" zespół prezentuje pięć utworów staroszkolnego i dość prostego death metalu, poprzedzonych introdukcją. Tą stanowią zaśpiewy, zapewne rycerskie, z filmu "Kladivo na čarodějnice" (kurwa, nie mogę przestać się śmiać, jak to zabawnie brzmi!) czyli po naszemu – wiadomo. To, że chłopaki pewne doświadczenie z instrumentami mają jest tu słyszalne mimo prostoty samej muzyki, choćby w pojawiających się tu i tam partiach solowych. Te pięć numerów opartych jest, jak wspomniałem, na raczej mało skomplikowanych akordach. I nie jest to absolutnie żaden zarzut, wręcz przeciwnie. Dla mnie im prościej tym lepiej, żeby nie trzeba było za dużo myśleć, bo potem boli głowa. Problem z tym materiałem tkwi w fakcie, że jest on strasznie nierówny. Chwilami faktycznie głowa nie jest w stanie spokojnie usiedzieć na karku, jak choćby przy przypominającym dość mocno Demolition Hammer riffie na "Kramer", innym razem wieje nudą. Mam nieodparte wrażenie, że momentami po prostu brakowało pomysłu na dokończenie rozpoczętej myśli. Albo posłuchajcie takiego, zahaczającego lekko o starą, demówkową jeszcze, Anathemę "Agnes". Całkiem dobry numer z kompletnie spierdolonym środkiem, gdzie gitara została mocno wycofana i zagłuszona przez partie perkusyjne. Bardzo dziwny efekt, przynajmniej patrząc na utwór jako całość. Bardzo mocną stroną tej EP-ki są z kolei wokalizy. Poza głębokim growlem na który nałożono dość ciekawy efekt, mamy tu do czynienia z wyższymi wrzaskami które mogłyby budzić demony. To jednak nie powinno budzić zdziwienia, gdyż owe rzygi wykonał znany z kilku innych projektów Slav. Biorąc poprawkę, że to pierwszy materiał zespołu można mieć nadzieje, że jeszcze będą z nich ludzie (się śmiali?). Jakieś zalążki są, trzeba jednak trochę popracować nad kompozycjami, by stopień ich chwytliwości nie wyglądał jak wydruk z badania kardiologicznego. Chętnie sprawdzę co im się uda wysmażyć następnym razem. Na tą chwilę jest... tak sobie.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz