Bones
„Diseased”
Transcending Obscurity 2019
Jak to się
mówi, trzecia płyta zespołu jest nijako pieczęcią potwierdzającą jego wartość.
W przypadku Bones jest to moje pierwsze spotkanie z zespołem, więc można
powiedzieć, że pomijając kolokwia i inne
zaliczenia przyszedłem bezpośrednio na egzamin magisterski Amerykanów. Jak
zatem ten zespół prezentuje się w moich oczach? No cóż, doktorem to on bankowo
nie będzie. Muzyka zawarta na „Diseased” to mieszanka przeróżnych stylów
muzycznych. Jej podstawą jest death metal, choć chwilami mam wrażenie, iż
chłopaki o tym zapominają i zapędzają się w kompletnie, nie do końca pasujące
do całości, odmienne rewiry. Mimo iż album rozpoczyna się obiecująco, od
ciężkiego mielenia w brytyjskim stylu, lekko pod Bolt Thrower a następnie dość
skutecznie zmusza do potupania nóżką przy punkowych rytmach, po pewnym czasie
robi się mało apetycznie. Pojawiają się patenty sludge’owe, grindowe czy nawet
heavy metalowe i jakoś nie do końca mi się to wszystko klei. To tak jakby
wymieszać Benediction z G.B.H, Napalm Death, Judas Priest i Electric Wizard.
Albo inaczej – pięknie udekorowane danie w wysokiej klasy restauracji rozbabrać
na talerzu widelcem, jak małe dziecko. Obok melodyjnych momentów pojawiają się
wybuchy agresji, by zaraz potem muzycy zaczęli zachęcać do radosnego
podskakiwania. Ponadto wokal jest tutaj strasznie irytujący i dość jednostajny.
Ileż można drzeć japę w tej samej tonacji pod różnego rodzaju podkłady
muzyczne? Z drugiej strony trzeba
przyznać, że momenty na tej płycie są, szkoda tylko że tak skutecznie
zagłuszane przez niepotrzebne eksperymenty. Bones jawi mi się niczym hipster
muzyki ekstremalnej, stara się być inny na siłę, lecz nie widzi, że gówno
mieszane z czekoladą raczej nikomu dobrze nie uczyni. Przynajmniej nie mi. Może
komuś taki miks podejdzie, ja jednak sobie odpuszczam. Miło było poznać, jednak
jutro nie zadzwonię. Aha, i od dziś czekoladę jem wyłącznie białą.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz