Dagorath /
Occultum / Mordhell / Czort
"Under
the White Flame"
Under
the Sign of Garazel 2019
Oto
mam przed sobą kolejne wydawnictwo rodzimej Under the Sign of
Garazel i jest to tym razem split aż czterech zespołów z krajowego
podwórka. Łącznie otrzymujemy tu niemal godzinną porcję muzyki.
Całość otwiera bydgoski Dagorath, zespół młody, aczkolwiek
znany już doskonale maniakom czarciego łomotu. Trzy zamieszczone
tutaj utwory to kolejny, konsekwentny krok w rozwoju zespołu, który
wyzbył się wreszcie bezpośrednich nawiązań do wczesnego Mayhem i
pomału zaczyna kształtować swój własny styl. Black metal w ich
wykonaniu jest brudny i niesamowicie jadowity, zawierający jednak
sporo smaczków w postaci melodyjniejszych, choć równie ostrych
fragmentów lub nieszablonowych rozwiązań, jak choćby środkowa
część pierwszego na płycie "W Hołdzie Kroczącemu W Blasku
Miesiąca" oparta na pulsującym basie. Zresztą ten fragment w
połączeniu z barwą głosu wokalisty może dość silnie kojarzyć
się z Cultes Des Ghoules i tych inspiracji bydgoszczanie raczej się
nie wyprą. Chłopaki zgrabnie przeplatają blasty i zwolnienia
dzięki czemu przedstawionych przez nich trzech numerów słucha się
wyśmienicie. Kolejne dwa utwory należą do sąsiadów zza miedzy,
czyli toruńskiego Occultum. Ten kwartet swoim ostatnim dużym albumem
poszedł mocno do przodu i na szczęście "Return of the Giant"
oraz "Satanic Black Metal Until Death" ten poziom
utrzymują. Pierniki serwują swój melodyjny black metal w taki
sposób, że dość szybko zapada on w pamięć i absolutnie nie
mdli. Można powiedzieć, że jest bardzo bezpośredni o zabarwieniu
zdecydowanie skandynawskim a zróżnicowane wokalizy czynią go
bardziej majestatycznym i podniosłym. Trzeci kawałek tortu serwuje
poznański Mordhell. Panowie jednak nie bawią się, jak Occultum, w
przystrajanie talerza, lecz wpychają go nam do papy bezpośrednio z
ujebanej graby. Jest to moim zdaniem najlepszy band na tym składaku
a ich prymitywne i chamskie spojrzenie na black metal jest bardzo
podobne do tego, co misiu lubi najbardziej. Dostajemy tutaj
Darkthronowe i Celtic Frostowe riffy pomieszane z Motorheadowską
motoryką, sprawiające że aż się chce nakurwiać łbem. Utwory
Mordhell są krótkie i konkretne a każdy z nich równie chwytliwy.
Aż wstyd się przyznać, że zespół ten był przeze mnie do tej
pory ignorowany. Mam pilne zadanie domowe do odrobienia, bo to granie
robi mi niesamowicie. Wydawnictwo zamyka Czort z dwoma trwającymi
niecałe dziesięć minut utworami zaśpiewanymi, podobnie jak
wspomniany powyżej Dagorath, w języku ojczystym. Ślązaki także
dają radę i mimo iż nie wynajdują tutaj koła na nowo, ich black
metal także potrafi nieźle się zapętlić. Bardzo ciekawe melodie
przeplatane a to świdrującym riffem a to dysonansem ostro ryją
czachę, zwłaszcza "Taniec Ślepych Szaleńców" przy
którym aż się chce pomachać piąstką niczym Fenriz na Youtube.
Podsumowując całość – jest to wyjątkowo ciekawe wydawnictwo
zawierające cztery różne podejścia do black metalu, jednak
tworzące jakby wspólną opowieść. Zespoły, mimo widocznych
różnic, pasują do siebie idealnie, co też nie jest w przypadku
tego rodzaju splitów regułą. Wielkie brawa dla Garazela i
wymienionych powyżej bandów. Można nawet powiedzieć, że oklaski
na stojąco.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz