środa, 25 grudnia 2019

Recenzja Dagorath / Occultum / Mordhell / Czort "Under the White Flame"


Dagorath / Occultum / Mordhell / Czort
"Under the White Flame"
Under the Sign of Garazel 2019

Oto mam przed sobą kolejne wydawnictwo rodzimej Under the Sign of Garazel i jest to tym razem split aż czterech zespołów z krajowego podwórka. Łącznie otrzymujemy tu niemal godzinną porcję muzyki. Całość otwiera bydgoski Dagorath, zespół młody, aczkolwiek znany już doskonale maniakom czarciego łomotu. Trzy zamieszczone tutaj utwory to kolejny, konsekwentny krok w rozwoju zespołu, który wyzbył się wreszcie bezpośrednich nawiązań do wczesnego Mayhem i pomału zaczyna kształtować swój własny styl. Black metal w ich wykonaniu jest brudny i niesamowicie jadowity, zawierający jednak sporo smaczków w postaci melodyjniejszych, choć równie ostrych fragmentów lub nieszablonowych rozwiązań, jak choćby środkowa część pierwszego na płycie "W Hołdzie Kroczącemu W Blasku Miesiąca" oparta na pulsującym basie. Zresztą ten fragment w połączeniu z barwą głosu wokalisty może dość silnie kojarzyć się z Cultes Des Ghoules i tych inspiracji bydgoszczanie raczej się nie wyprą. Chłopaki zgrabnie przeplatają blasty i zwolnienia dzięki czemu przedstawionych przez nich trzech numerów słucha się wyśmienicie. Kolejne dwa utwory należą do sąsiadów zza miedzy, czyli toruńskiego Occultum. Ten kwartet swoim ostatnim dużym albumem poszedł mocno do przodu i na szczęście "Return of the Giant" oraz "Satanic Black Metal Until Death" ten poziom utrzymują. Pierniki serwują swój melodyjny black metal w taki sposób, że dość szybko zapada on w pamięć i absolutnie nie mdli. Można powiedzieć, że jest bardzo bezpośredni o zabarwieniu zdecydowanie skandynawskim a zróżnicowane wokalizy czynią go bardziej majestatycznym i podniosłym. Trzeci kawałek tortu serwuje poznański Mordhell. Panowie jednak nie bawią się, jak Occultum, w przystrajanie talerza, lecz wpychają go nam do papy bezpośrednio z ujebanej graby. Jest to moim zdaniem najlepszy band na tym składaku a ich prymitywne i chamskie spojrzenie na black metal jest bardzo podobne do tego, co misiu lubi najbardziej. Dostajemy tutaj Darkthronowe i Celtic Frostowe riffy pomieszane z Motorheadowską motoryką, sprawiające że aż się chce nakurwiać łbem. Utwory Mordhell są krótkie i konkretne a każdy z nich równie chwytliwy. Aż wstyd się przyznać, że zespół ten był przeze mnie do tej pory ignorowany. Mam pilne zadanie domowe do odrobienia, bo to granie robi mi niesamowicie. Wydawnictwo zamyka Czort z dwoma trwającymi niecałe dziesięć minut utworami zaśpiewanymi, podobnie jak wspomniany powyżej Dagorath, w języku ojczystym. Ślązaki także dają radę i mimo iż nie wynajdują tutaj koła na nowo, ich black metal także potrafi nieźle się zapętlić. Bardzo ciekawe melodie przeplatane a to świdrującym riffem a to dysonansem ostro ryją czachę, zwłaszcza "Taniec Ślepych Szaleńców" przy którym aż się chce pomachać piąstką niczym Fenriz na Youtube. Podsumowując całość – jest to wyjątkowo ciekawe wydawnictwo zawierające cztery różne podejścia do black metalu, jednak tworzące jakby wspólną opowieść. Zespoły, mimo widocznych różnic, pasują do siebie idealnie, co też nie jest w przypadku tego rodzaju splitów regułą. Wielkie brawa dla Garazela i wymienionych powyżej bandów. Można nawet powiedzieć, że oklaski na stojąco.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz