wtorek, 17 grudnia 2019

Recenzja DARVULIA „Acte Dix – Démos”


DARVULIA
„Acte Dix – Démos” (Compilation)
Nebular Carcoma Records 2019


Darvulia to francuska horda, która w 2015 roku, po 16 latach bytności na scenieodjebała kopyta. Nie słyszałem ich twórczości za życia, a i po śmierci, przy okazji wydanej w tym roku kompilacji, która zawiera dwa materiały demo: „Shabattu: danselunaire”  z 2001 roku i „L’odeur do Corbeau Mort” z roku 2002, jakoś mnie to granie nie przekonuje. Surowego, prostego Black Metalu w stylu Belkètre, Vlad Tepes, Mütiilation, Mortifera, czy Celestia posłuchać mogłem zawsze, ale nigdy się nad tym nie spuszczałem. Darvulia prezentuje na tym wydawnictwie właśnie taką, francuską surowiznę opartą na prostej sekcji, nieokrzesanych, jadowitych wiosłach i nienawistnych, ponurych wokalach, którą w jakiś tam sposób szanuję za konsekwencję i oddanie sprawie, jednak to nie moje wibracje. Brzmienie oczywiście minimalistyczne, leśno-garażowe (zwłaszcza na „L’odeur…”), czyli standardy tego stylu zostały zachowane. Najlepszą rzeczą na tej kompilacji jest dołożony tu na końcu, jako bonus cover Darkthrone „The Dance of Eternal Shadows”. Cóż, i to tyle w tym temacie. Dla najbardziej zboczonych na punkcje niewyszukanego, w chuj surowego Czarnego Metalu wykolejeńców będzie to wydawnictwo warte grzechu. Reszta w najlepszym wypadku najprawdopodobniej to osra, choć pewności co do tego nie mam. Pewien jestem natomiast jednego. Redaktor Jesusatan wywaliłby to do kibla po przesłuchaniu jednego utworu (o ile dotrwałby do jego końca).

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz