poniedziałek, 2 grudnia 2019

Recenzja SLUTVOMIT „Copulation of Cloven Hooves”


SLUTVOMIT
„Copulation of Cloven Hooves”
InvictusProductions 2019

Kurwa, takie granie to ja ostatnio łykam praktycznie w każdych ilościach, pomijając oczywiście totalne kupy, które zawsze starają się podczepić pod lepszych. Slutvomit zza wielkiej kałuży należy zdecydowanym ruchem ręki do tych lepszych, zatem ich klasyczna mieszanka Black/Death/Thrash Metalu w chuj robi mi dobrze. Muzyka zawarta na „Copulation…” bardzo mocno zakorzeniona jest w surowym Black Metalu, jednak przy pomocy jadowitych riffów i charakterystycznej, chropowatej sekcji zagląda często do koszernego, Thrash’owego ogródka. Sporo tu także bezkompromisowości i chorej atmosfery  charakterystycznej dla wczesnych produkcji Death Metalowych. Dużo tu dźwięków, których nie powstydziliby się Gospel of the Horns, czy choćby Nocturnal Graves, zajebiście poniewierające, proste fragmenty melodyczne przywodzą na myśl szwedzki Nifelheim, a piłujące, skwierczące partie solowe przypominają grę Treya Azagoth’a i wczesny Morbid Angel. Mam wrażenie, że dzikość Peruwiańskiego Mortem także odcisnęła swoje piętno w przypadku tego materiału. No i jak tu, w pizdę jeża nie lubić wymiotu Slutvomit? No nie da się i chuj! Surowa, jadowita, szorstka i nieco chropowata produkcja dodatkowo podkręca siłę tego albumu i sprawia, że te wałki patroszą, poniewierają i mielą z miażdżącą siłą. Co tu dużo gadać. Każdy, kto kocha bezkompromisowy, bluźnierczy wykop, a przy produkcjach Sadistik Exekution, czy Vomitor moczy się w gacie, ten przy drugiej płycie Slutvomit będzie napierdalał dyńką do upadłego. Świetny, surowy, bestialski wykurw. Zakup obowiązkowy.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz