EDELLOM
„Sirens”
Another
Side Records 2019
Pamiętam
doskonale czasy, kiedy w oficjalnej, metalowej przestrzeni muzycznej
królowały Theatre of Tragedy, Orphaned Land, The Sins of Thy
Beloved, Tristania i płyty „ Theatre of Tragedy”, „Velvet
Darkness They Fear”, „Aegis” „Sahara”, „El Norra Alila”,
„Lake of Sorrow”, czy „Widow’s Weed”. Człowiek
był wtedy piękny i młody (teraz pozostał jedynie piękny) i wiele
rzeczy było łatwiejszych. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że
muzyka zawarta na pierwszym albumie Izraelskiego Edellom przypomniała
mi tamte produkcje i zafundowała delikatny powrót do przeszłości.
„Sirens”, bo to właśnie o tej płycie mowa, to materiał, który
z pewnością przypadnie do gustu fanom klimatów spod znaku
Doom/Gothic i płyt wymienionych w tej recenzji gdzieś wyżej.
Słyszymy tu wszystko, co charakteryzuje ten gatunek. Ciężką,
wgniatającą w podłoże sekcję, tłuste, melodyjne, opasłe,
masywne, przeciągane, płynące zawodowo riffy, nieco dysonansów,
niskie growle, damskie wokalizy i podkręcający zawiesisty klimat
parapet. Całość ładnie się zazębia i trybi jak należy. Partie,
za które odpowiada Pani Maria Raven Burdelov to całe szczęście
nie są operowe zawodzenia, a silne, czyste wokale o nieco smutnej,
melancholijnej barwie. Nie uświadczysz tu też łzawego pitolenia,
plastiku i lukru. Jest za to odpowiedni ciężar, ponura atmosfera i
duszny, nieco obrzędowy, hipnotyzujący klimat. Brzmienie mocne,
pełne, organiczne, ale nie sterylne, więc płyta posiada
odpowiednią siłę i gniecie solidnie. Mimo że płytka do
najkrótszych nie należy, bo trwa okrągłą godzinkę, to zawarte
tu dźwięki nie nużą i dobrze się je przyswaja. Kto zatem ma
ochotę posłuchać przytłaczającego, atmosferycznego, kanonicznego
wręcz Doom/Gothic Metalu, opartego o najlepsze tradycje gatunku, ten
„Sirens” może brać w ciemno. Rozczarowań nie przewiduję.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz